piątek, 29 stycznia 2016

F.J.N.








Front Jedności Narodu czyli od Bieruta do Jabłońskiego.
         Encyklopedyczna nazwa wprowadza nieco w błąd. FJN do życia powołała w 1952 roku nasza kochana i jedyna partia /czasami nawet robotnicza – patrz Albin Siwak/.

Główny zadaniem FJN było dbanie aby nikt nie podskoczył powyżej j głównej siły. Ktokolwiek chciał się dostać do organów wybieralnych to droga wiodła przez FJN. Poprzez FJN PZPR skutecznie spacyfikowała inne partie, stowarzyszenia, związki zawodowe a nawet związku sportowe, oraz branżowe.
Było, minęło ale spodobała mi się nazwa i skuteczność działania.

To krótkie wprowadzenie było konieczne, gdyż z dalszej treści musi wyniknąć że jestem za czymś w rodzaju dawnego FJN i tak czy siak zostało by to mi wypomniane a ja musiałbym te podejrzenia potwierdzić.
         Nie jestem pierwszym który twierdzi, że jesteśmy jako państwo, naród, społeczeństwo poddani próbie przez nikczemnych oszustów. Tracimy na arenie międzynarodowej co odczujemy po jakimś czasie także w naszych kieszeniach. Nasze bezpieczeństwo jest zagrożone.
Kto może zapobiec upadkowi naszego życia społecznego ?.
Niestety nie widzę żadnej zdolnej anty PIS-owskiej siły.
              Wyjściem może być nowoczesny Front Jedności Narodu pod inna nazwą np. Porozumienie dla państwa prawa. Najgłębiej w ten temat wszedł Władysław Frasyniuk, wspominał Lech Wałęsa i z przejęciem mówił Władysław Bartoszewski, któremu serce by pękło widząc dzisiejszy stan państwa;
Jeśli wszystko nas dzieli, to dialog nie ma sensu
Jeżeli przyjmiemy, że sentencja W. Bartoszewskiego jest prawdziwa to należy zdefiniować w którym miejscu przebiega podział. Na szczęście podział jest prosty PIS i MY lub MY i PIS. Kukiza nie biorę pod uwagę bo to pryszcz na politycznym zadku, który zaschnie i odpadnie.
Problemem są oświadczenia podmiotów, które starają się o to samo jednocześnie deprecjonując kogoś innego z tej samej politycznej strony np. KOD twierdzi, że będzie się trzymać jak najdalej od polityki  choć samo to stwierdzenie jest jednym z wyraźniejszych wypowiedzi politycznych. Jak długo będzie premia za spontaniczność i nowość ?. Ryszard Petru może powiedzieć, że Nowoczesna to ja. Premia za nowość jest skonsumowana został ON, kilka panieniek-protestantek i trochę szabel w sejmie. Odnoszę wrażenie parcia na szkło i wzrost narcyzmu u pana Rysia – patrzcie jakim piękny i wypowiedziach frywolny. Platforma obywatelska jak się nie pozbiera to do żadnej zmiany nie dojdzie. PO ma struktury terenowe, sporo posłów, sporą dotację i sporo fachowców także w samorządach. PSL – wiadomo, jak powieje wiatr zmian to z podpięciem się nie będą mieli kłopotów a ponadto posiadają także struktury terenowe /nieformalne też/. Nie lekceważyć lewicy jakby się nie zwała. Dostała dotację za wybory, ma struktury terenowe i głód władzy pod nowym przewodnictwem.
             W przeszłości były już próby połączenia sił do wspólnych celów np. Konwent Św. Katarzyny i bardziej udany AWS, Solidarność jako ruch społeczny też nie była monolitem a tu Barbarus ante portas !!.

Może już jesteśmy mądrzejsi po szkodzie ?.
Moim zdaniem należy znaleźć platformę porozumienia która przeciwstawi się obecnie rządzącym i to nie tylko w poszczególnych sprawach /trybunał, policja, służba cywilna itd/ ale opracuje plan odsunięcia od władzy PIS-wskich oszustów.
To nie będzie sprawa łatwa.............
..........
A kapusta rzecze smutnie:
„Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w /PIS-owskiej/ zupie!”
To nie feler” -
Westchnął Kaczyński.








 






środa, 27 stycznia 2016

Frau Szydło !!









                Wracamy sobie spokojnie z sanatorium, dystans niewielki bo 132 km. W domu wiadomo wszechobecny chaos i nie wiadomo w co najpierw ręce wsadzić. Zakupy, pranie, gotowanie.... .               Komputer nie do użytku, są aktualizacje, e-maili w dziesiątki, czyszczenie spamu, telefony do rodziny że jesteśmy w domu cali i zdrowi. SKYPE do Leszka, że biorę się do roboty i może wziąć /niektóre twierdzą że wziąść/ krótkoterminowy urlop wypoczynkowy. Pralka furczy, zupa się gotuje, barszcz do kiszenia postawiony, kapucha czeka na szatkowanie i co lub kto potrafi ten rytm zakłócić ??.
Beata Szydło, cytuję z pamięci fragment - moja babcia opowiadała jak chodziła z jedzeniem pod bramę obozu w Oświęcimiu.


Pomiędzy godz.14.oo a 15.3o chodziłem po mieszkaniu wygłaszając najczęściej dwa słowa kończące się na litery „a” i „ć”. Pomiędzy 15.3o a 16,3o starałem się zrozumieć o co biega i doszedłem do wniosku że Beata Szydło nie cofnie się przed żadnym kłamstwem czy podłością aby udowodnić jakie ma piękne pochodzenie i życiorys nie cofając się do wciągania swojej rodziny do kręgu swoich oszustw.
Po pierwsze - nie było fizycznej możliwości noszenia jedzenia pod bramę obozu bo takowa brama nie istniała. Jeżeli przyjąć na prawdziwy landszafcik z bramą w prowadzącą do obozu w Oświęcimiu to był to element bardziej ozdobny niż praktyczny.
Po drugie - cały obóz był otoczony systemem wież wartowniczych i podejście do obozu bliżej niż 300 m. wiązało się z dostaniem kulki w łeb.
Po trzecie – Niemcy dokładnie prześwietlili ludność mieszkającą wokół obozu aby uniknąć ingerencji z zewnątrz /tego wątku dalej nie pociągnę/.
              Jako Górnoślązak, osobiście poznałem dwóch byłych więźniów obozu w Oświęcimiu oraz o kilku innych usłyszałem relację ale ze zdaniem że ktoś z zewnątrz podrzucał jedzenie słyszę po raz pierwszy. Takie wypadki pomocy mogły mieć i miały miejsce w filiach obozu w Oświęcimiu których było co najmniej kilkanaście.
Proszę o zdanie w tej sprawie bo chciałbym się mylić i czekam pod stołem aby odszczekiwać.





poniedziałek, 25 stycznia 2016

Boże coś Polskę... (2)











.... chroń ją - ponownie proszę - przed głupotą rządzących!


     W tytule zamierzałem zamiast - (2) - napisać - c.d.


     Jednak doszedłem do wniosku, że to nie koniec. Że głupotą rządzących będę musiał zajmować się jeszcze nie raz. Głupio więc wyglądałoby - c.d., c.d. - czyli - ciąg dalszy ciągu dalszego. Potem kolejne c.d.. To zupełnie jak w starym wojskowym dowcipie - z czego się składa dzida bojowa? Znacie? Nie?.... to na zakończenie notki przytoczę go. W ten sposób ci z czytelników, którzy znają ten dosyć kiepski dowcip nie będą zmuszani do czytania go.

     W poprzedniej notce tego cyklu pisałem o pani administratorce Szydło. Dziś kolej na jej ministranta - Szyszkę.



     W jego gestii leży ochrona środowiska. Do tej pory mianem tym nazywaliśmy przyrodę nas otaczającą, wliczając w to "krakowskiego smoga". Pan Szyszka postanowił rozszerzyć swe uprawnienia. Od tej pory może on zająć się moimi upierdliwymi sąsiadami, gdyż oni stanowią środowisko w którym ja się obracam. Od razu wyjaśnienie - mam przemiłych sąsiadów, to tylko taki przykład.

     Na razie swoją "opieką" objął on Macieja Nowaka i Wojciecha Modesta Amaro. Panowie ci występowali w zacnym i potrzebnym spocie o segregacji odpadów. Wszyscy to oglądali, więc nie będę opisywał tych spotów.

     Oficjalnym powodem zainteresowania Szyszki tymi panami jest "miękkie wprowadzanie gender". Obaj panowie są znanymi kucharzami, więc dla pana Szyszki to już wystarczy. Kuchnia bowiem zgodnie z polską, narodową tradycją jak i nauczaniem naszego, polskiego kościoła powszechnego - to miejsce dla baby. Pokazywanie tam chłopa - to jest to "miękkie dżender". Na dodatek w którymś spocie w kuchni kręciło się dwóch facetów!!! I ani jednej baby!!!! Na dodatek tych dwóch facetów uczyło (pouczało, nauczało......?) dzieciaka. A przecież zgodnie z ........ wychowanie bachorów to również obowiązek baby.

     No to pan Szyszka się wkurzył, całkiem słusznie i zakazał emitowania tych spotów w tv (nie wiem, czy jeszcze TVP, czy już w TVN(arodowej)).

     Jednak i do jego głowy (wahałem się czy mogę napisać mózgu) musiało dotrzeć podejrzenie, że to chyba trochę głupio wygląda. Więc dodał dodatkowe uzasadnienie. Na serię tych spotów dotychczasowe (słusznie minione) ministerstwo wydało ok. 4 milionów zł. Pan Szyszka stwierdził, że to stanowczo za drogo. Trzeba wycofać te drogie spoty i nakręcić tańsze. W ten sposób uda się zaoszczędzić milion, może dwa.

     Że ja też wcześniej na ten pomysł nie wpadłem. Kupiłem żonie nowe garnki (zgodnie z.....). Ludzie, jak ona mnie skrzyczała. Że za drogo, że .......

     Miesiącami się gryzłem w poczuciu popełnienia grzechu niegospodarności. A wystarczyło na drugi dzień pójść i kupić tańsze!!! Jakie to proste!!! To trzeba na prawdę mieć łeb nie od parady, by coś takiego wymyślić!

     Drodzy czytelnicy - to wierzchołek góry lod.. sorry, szczytu głupoty w rządzie.

     Dlatego dzisiaj kupiłem sobie nową klawiaturę. Oj dużo jeszcze, dużo roboty przed nią, zanim uda mi się opisać pozostałe szczyty rządowej głupoty. Szczyty, bowiem całej głupoty, to ta klawiatura by nie przeżyła

     Teraz zapowiedziany dowcip.
     Dzida bojowa składa się z:
-części przedniej dzidy bojowej
-części środkowej dzidy bojowej
-części tylnej dzidy bojowej.
     Część przednia dzidy bojowej składa się z:
-części przedniej, części przedniej dzidy bojowej
-części środkowej, części przedniej dzidy bojowej
-części tylnej części przedniej dzidy bojowej.
     Część środkowa dzidy bojowej składa się z:
-części przedniej, części środkowej dzidy bojowej
-części środkowej, części środkowej dzidy bojowej 
....
....
....





piątek, 22 stycznia 2016

OKIEM EMERYTA (97) - Dobra zmiana?










Odcinek 97 - czyli, jak zawiodłem się napisie.


     Nie kryję, że po ogłoszeniu wyników wyborów do sejmu miałem uczucia ambiwalentne.


     Z jednej strony widziałem grozę sytuacji w której małpie nie tylko daje się brzytwę do ręki ale i do drugiej większość parlamentarną. Wiedziałem (i nie pomyliłem się!) czym to może się skończyć.

     Z drugiej jednak strony - jako bloger już czułem ten seksowny zapach komentarzy pod moimi notkami czy felietonami. Przecież to zapowiadało się jak klęska - ale klęska urodzaju dla blogerów.

     Niestety, zawiodłem się. Okazało się, że pisu nie stać na nic nowego. Jak Prezesowi Polski wpadnie do głowy jakiś "zgrabny" (wg pisowskiej estetyki) bon mot - to zaraz powtarzają go wszędzie, bez przerwy i wszyscy pislamiści. Nikt nie splami się odrobiną własnego oryginalnego zdania.

     I co ja mam teraz robić? Raz obśmiałem, skrytykowałem czy zgromiłem. Lepiej czy gorzej mi to wyszło - ale komentarze były. Ale co mam pisać gdy po raz wtóry i kolejny pieprzą te same bzdury? Ile razy można krytykować "prawdziwy patriotyzm"? Ile razy można się obrażać za gorszy sort czy ZOMO?

     Cokolwiek napiszę, to za pierwszym razem czytelnicy mogą pomyśleć, że doświadczają deja vu. Za drugim już są pewni, że już to czytali. W końcu uznają mnie za nudziarza, który jak pislamiści potrafi napisać tylko jedną rzecz i powtarzać ją w nieskończoność.

     Owszem - pozostaje mi zawsze taka linia obrony - "A nie mówiłem! Przecież pisałem o tym wcześniej i to nie raz!". Tak - ale.... Ale na miano "wieszcza" to jestem za chudy w uszach. Dlatego uciekam "w felieton" - zawsze będę mógł powiedzieć, że to tylko tak "dla jaj".

     Tym razem więc znowu o Trybunale Konstytucyjnym. Pani "administrator" Szydło zaproponowała "kompromis". Napisałem o tym w poprzednim felietonie pt. "Kto da więcej". Nie wiem, czy ktoś z Nowoczesnej, PO czy PSL-u to przeczytał. Jednak reakcja tych partii była zgodna z jego tezą. "Nie będziemy kupczyć Trybunałem!".

     Odpowiedź Szydło była łatwa do przewidzenia - "Opozycja nie chce kompromisu!!!!".

    

     Nie wiem, czy jest sens tłumaczyć tu znaczenie słowa "kompromis". Stali czytelnicy (i nie tylko) wiedzą o co chodzi. Pislamiści i tak nie zrozumieją. Może tylko warto na chwilę zastanowić się na ich rozumieniem tego słowa. Otóż w sprawie Trybunału, kompromis wg pisu wygląda tak - pomimo, że cały problem rozpoczął się od chwili gdy rezydent Duda nie czekając na orzeczenie TK odmówił przyjęcia przysięgi od trzech sędziów wybranych przez poprzedni sejm, a w zamian w "trybie nocnym" odebrał przysięgę od pięciu sędziów wybranych przez sejm już pisowski.

     I teraz kompromisem wg pisu jest - my nie cofniemy się nawet o pół centymetra, "damy" wam ośmiu sędziów, a wy zamkniecie dzioby.

     Wszyscy wiemy, że apolityczność sędziów to utopia. Przecież to są ludzie, obywatele Polski. Muszą więc mieć jakieś przekonania, sympatie polityczne - innymi słowy, jakiś określony światopogląd. Jednak nie on powinien być jedynym kryterium "wybieralności". W całym kryzysie konstytucyjnym nie chodzi o poglądy sędziów ani nie o przewagę jakiegoś ich światopoglądu . Chodzi o poszanowanie prawa - i to prawa najwyższego, jakim jest Konstytucja. I na tym polu należy szukać kompromisu.

     A jak jest?

    



     Nie macie wrażenia, że już ten obrazek gdzieś widzieliście? Macie rację, powtarzam się. Ale "podziękujcie" za to pisowi.






środa, 20 stycznia 2016

OKIEM EMERYTA (96) - Kto da więcej?










Odcinek 96 - czyli, czyli handlowanie prawem.


     Człowiek od zawsze był handlarzem. Niektóre nacje nawet zasłynęły talentami kupieckimi. Cały dzisiejszy świat kręci się dzięki handlowi.


     Czym handlujemy? Wszystkim czym się da. Bowiem zawsze ktoś ma czegoś w nadmiarze a odczuwa niedostatek czegoś innego.

     Przed wiekami powszechny był handel wymienny. Potem Fenicjanie wynaleźli pieniądze (ciągle nie mogę im darować, że wynaleźli ich tak mało!). Ale jeszcze sporo czasu upłynęło w Wiśle (choć zapewne rzeka ta nie miała wtedy jeszcze dzisiejszej nazwy) nim handel wymienny umarł śmiercią naturalną. Choć jego relikty funkcjonują jeszcze na najniższym szczeblu organizacji społeczeństwa.

     Potem znowu sporo wody upłynęło nim Kopernik słusznie zauważył, że pieniądze nie tylko pełnią funkcję substytutu towaru, ale same stały się towarem. Dzisiaj olbrzymia część świata żyje z handlu pieniędzmi.

     W czasach świetności handlu wymiennego powstała nowa profesja - leśni rabusie, zbójcy. Ma ona się dobrze i do dziś.

     Aby jakoś zabezpieczyć się przed "zbójeckim prawem" ludzie wymyślili PRAWO. Mogło być ono spisane, ale też funkcjonowało dobrze jako "prawo nie pisane". To był twór bardziej abstrakcyjny niż pieniądz papierowy w chwili jego zaistnienia - ten bowiem miał chociaż materialną postać. Prawo zaś jest całkowicie bytem niematerialnym.

     Wydawało by się, że takim niematerialnym bytem nie można handlować. A jednak. Tylko, że w tym przypadku, nie ma zwykłego mechanizmu - ktoś posiada tego prawa tak dużo, że nie wie co z nim zrobić, więc wymienia je na np. alkohol.

     Uczestnikami handlu teraz są - z jednej strony ci, którzy mają moc stanowienia prawa a z drugiej strony ci, którzy chcą korzystać z prawa dla nich korzystnego.

     Nie sądzę, by to co do tej pory napisałem było dla kogoś zaskoczeniem. Może jedynie w szczegółach ktoś mnie poprawi, czy uzupełni. Dlaczego więc o tym piszę?

     Na początek pytanie - jak nazwać kogoś handlującego prawem? Ja nie znajduję wystarczająco mocnych słów. I wcale nie ucieszę się, jeżeli ktoś mi trochę podpowie. Bowiem nie o adekwatne do czynu słowa tu chodzi. Chodzi o rząd Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, o rząd mojego kraju.

     Zaniepokojona stanem demokracji w naszym kraju Europa prosi rząd o wyjaśnienia. Czego dowiaduje się od administratora kraju?

     - że nie ma zagrożenia demokracji - a nawet jak jest, to rząd może sprzedać 8 sędziów Trybunału Konstytucyjnego opozycji, byle tylko ona się zamknęła.

     Koniec felietonu, nie potrafię tego odpowiednio skomentować nie używając słów, które w żaden sposób nie mogą być upublicznionie.







    





wtorek, 19 stycznia 2016

Polityka, Duszniki.











No i się zaczęło !!!.


     3 tygodnie rehabilitacji przed nami, przy raczej nędznej pogodzie i w nieźle wyglądającym z zewnątrz budynku Sanatorium Uzdrowiskowym Moniuszko III.





     Formalności z przyjęciem załatwiane błyskawicznie, klucz i do pokoju a w nim zimno jak diabli. Okazuje się, że jesteśmy pierwszym turnusem po przerwie świąteczno-noworocznej. Mamy nadzieję na ocieplenie. Pokój zupełnie ładny ale zaskakują drobiazgi. Na plus - jest czajnik i podstawowa zastawa stołowa. Jest także mała chłodziarka i byłoby super gdyby działała ale nie można mieć wszystkiego. Na skutek dłuższej przerwy jedna ze szklanek wymagała odmoczenia bo tak kurczowo trzymała się talerzyka. Po raz pierwszy brak ręczników ale tylko dla "gości z NFZ". Właściwie to racja bo wśród kuracjuszy panowało by rozpasanie, dobrze, że nie musieliśmy przyjechać z własna pościelą. "Ręczniczek" kuchenny taki sobie, jak na zdjęciu. Zawsze byłem zafascynowany umiejscowieniem małego telewizorka /z 7 programami/. Dlaczego są na wysokości 2 m. Spokojnie oglądać nie można bo albo znajduję się kuracjusz daleko i niewiele widać albo siedzi się pod telewizorem a jego obraz jest zakłócony ostrym kątem oglądania.



     Znów zamach samobójczy i jak na razie jeszcze daleko od nas. Czy jest na to rada? Niestety nie wiem ale był taki nikczemnik, który przyjmując do swojego narodu panów nowych poddanych dzielił ich jak bydło na kategorie narodowościowe z których chętny do narodu panów był klasyfikowany najniżej i w każdej chwili, po stwierdzeniu braku lojalności, mógł wylądować w przeklętym dla siebie i swojej rodziny miejscu. Czy to nie byłoby jakieś wyjście, czy nadal mamy wobec terrorystów wymiękać i sprowadzać na siebie niebezpieczeństwo?

     Menu zanosi się na zupełnie dobre choć typowe. Niespodzianki czekają na "zdechlaków" z dietą. Próbowaliśmy rozkminić jaka jest różnica pomiędzy zupą ogórkową a zupą o smaku ogórkowym. Większość przychyliła się do opinii, że my dostajemy z dna a wodę o smaku typu ratatuj dostają dietetyczni. Dworować sobie mogę ale dotychczasowe zupy są bardzo dobre chociaż robione w nieznanej mi technikach.

     Jednym uchem wyławiam ogólne wiadomości. Straszydło zaprosiło szefów partii opozycyjnych...... niezłe co oznacza że ktoś poczuł pismo nosem. Podejrzewam podpuchę dla promocji hasła -......bo wszyscy Polacy to jedna rodzina od porządnego do ...... .
Czy nie czas na rewanż? Pamiętamy jaka była obecność PIS w najwyższych gremiach państwowych.


     Otrzymaliśmy przydział po 54 zabiegi w większości zasugerowanej lekarzowi sanatoryjnemu. Niestety z budynku mieszkalnego do Zakładu Przyrodo-Leczniczego mamy ok. 300 m. i drałowanie doń raniutko /jeszcze przed śniadaniem/ po śliskich chodnikach nie należy do przyjemności. Zbuntowaliśmy się i panie z tzw. planowania poprzekładały nam zabiegi na znośniejsze godziny. Same zabiegi, obsługa, punktualność i jakość na dobrym poziomie.

     Wuj Sam zaczyna główkować nad sytuacją polityczną w Polsce. Pierwszy kopniak chyba został wymierzony. Miłościwie nam panujący Duduś Łan chciał w czasie marcowego spotkania Szczytu Nuklearnego w Waszyngtonie spotkać się z Barackiem Obamą. Biały Dom milczy a słowa Marka Tonera, rzecznika departamentu stanu o sytuacji w Polsce należy interpretować że miejsce spotkania lipcowego szczytu NATO nie jest do końca przesądzone.

     W "Owsiakową" niedzielę ruszamy do Muzeum Papiernictwa. Przy kasie niespodzianka - wstęp bezpłatny a wolne datki są wrzucane do skarbonki na WOŚP. Z przyjemnością wrzucamy 10.- dla Owsiaka i 10.- za PIS. Muzeum ciekawe. Uczymy się produkować papier czerpany z których jeden jest w kształcie serca a drugi w formacie A-5. Oba produkty dostajemy na pamiątkę - jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani. Żona konstatuje, że tanio załatwiliśmy i Owsiaka i Muzeum bardzo tanio. Racja! Przy wyjściu powtarzamy darowiznę na WOŚP co skutkuje zgromadzeniem 4 serduszek. Dodatkowo żonę jakaś TV uwieczniona kamerą wideo, co mam nadzieję będzie pokazywane we wszystkich telewizjach świata.




     Wczoraj obniżono Polsce tzw. rating. Zaskoczenie? Podejrzewam, że osoby czytające i komentujący na tym blogu wiedzą dlaczego Polsce obniżono rating, dlaczego komisje europejskie interesują się Polską, dlaczego prasa światowa stawia nas pod pręgierzem i dlaczego jesteśmy przykładem politycznego skoku w dół a o konsekwencjach ekonomicznych wolę nie myśleć.
Z niezachwianą pewnością twierdzę, że członkowie PIS nie wiedzą dlaczego naród pomazańców jest atakowany ze wszystkich stron.


     Zwycięstwo! W wyniku reklamacji zmieniono nam pokój na cieplutki i z telewizorkiem stojącym na stoliku i sprawną lodóweczką, słowem Hameryka. Powyższe uczczono zakupioną butelką wina co spowodowało pokonanie dwóch dodatkowych przeszkód. W sanatorium nie wolno spożywać absolutnie i wg naszej wiedzy nikt nie spożywa. Techniczną przeszkodą był brak korkociągu, który nie był do dostania w najbliższej okolicy. W końcu w sklepie z pamiątkami kupiono korkociąg i to z napisem "Duszniki Zdrój". Odśnieżono ławeczkę w miejscu które nie może być nazwane miejscem /za przeproszeniem/ publicznym i......nie wszyscy muszą w to uwierzyć !.

     Pozdrawiamy !!!




piątek, 15 stycznia 2016

Boże, coś Polskę...











.... chroń ją przed głupotą rządzących!


     Pani "premier" Szydło popisała się wyjątkową głupotą.





     W jednym z wywiadów komentowała sejmowe wystąpienie ministra Trzaskowskiego.

- " Jestem zdziwiona postawa polityków opozycji, którzy byli na spotkaniu w KPRM. Politycy PO zapewniali, że chcą, aby polskie sprawy były załatwiane w Polsce i uznali, ze w naszym kraju demokracja łamana nie jest. Potem stają przed kamerami i mówią coś zupełnie innego. Neumann poprosił o informacje w Sejmie, wyraził wolę załatwiania spraw w Polsce, pan Trzaskowski nie powie, że w Polsce łamana jest konstytucja, ale nie zgadza się z tym co robi rząd."

     To znaczyło, że nie będzie się wyrywał z okrzykami o łamaniu Konstytucji a nie, że wierzy w to co głosi pis.

     Pani Szydło, nie ma żadnej przemiany. Pan Trzaskowski, w odróżnieniu od wielu pisowskich posłów (w tym również i Pani) wie co to polska racja stanu.

     Według was, polska racja stanu to wola Prezesa Polski. Dlatego to dyplomatyczne oświadczenie min. Trzaskowskiego, przyjęła Pani jako nawrócenie na pislam.

     Czy na prawdę jest pani taka nierozgarnięta, czy tylko udaje?

     Jeżeli nie widzi pani konsekwencji w postępowaniu min, Trzaskowskiego, to nie nadaje się pani nawet na "premiera". Bo na Premiera na pewno nie.

     Natomiast jeżeli pani dokładnie zrozumiała wypowiedź min. Trzaskowskiego, a mimo to głosi takie głupoty - to jest pani człowiekiem zakłamanym do szpiku kości, który użyje każdego kłamstwa by zamaskować wszystkie niegodziwości pisu i Prezesa Polski.

   



środa, 13 stycznia 2016

Informacja "premier" Beaty Szydło ws. polityki zagranicznej











Kabaret w sejmie.


     Pani "premier" z właściwą sobie ekspresją, której chyba uczyła się od Andrzeja Poniedzielskiego, przedstawiła informację o spotkaniu z wszystkimi przedstawicielami partii. I to jest pierwsze moje skojarzenie kabaretowe.


     Następnie pani "premier" (wg słów min. Glińskiego - administrator) wyraziła zadowolenie, że opozycja zadeklarowała poparcie dla pisu w debatach o sytuacji w Polsce na forum unijnym.

     Oczywiście jak wszystkim w pisie myli jej się Polska z jej własną partią. Krytykujesz pis = krytykujesz Polskę. A przecież nie ma co krytykować!



     Dowodem na to są demonstracje przeciwko działaniom rządu ograniczających tą demokrację. ale to właśnie jest demokracja.

     Czyżby? Gdańscy radni pisu w związku z demonstracją KOD-u na placu Solidarności, chce ograniczyć prawo do manifestacji w tym miejscu tylko do rocznic wydarzeń z roku 1970, 1980 i 1981. Przecież wydarzenia te miały związek z tęsknotą i walką o prawdziwą demokrację. A taką według pisu właśnie nam pis zagwarantował. Wszelkie demonstracje więc są tylko demonstracjami antyrządowymi.



     To akurat nie jest śmieszne. Jednak dalej pani Szydło powróciła do kabaretowej konwencji.


     Pani administrator chyba nie zauważyła, że wchodzi w kompetencje Prezesa Polski. Chyba, że Prezes pozwolił jej w sejmie używać słowa "premier".

     Nadal jednak jest problem z "imieniem Polski". Czy krytyka przez jakiegokolwiek zagranicznego polityka działań rządu jest naruszaniem "dobrego imienia Polski"? A jeżeli on to robi właśnie dla "dobrego imienia Polski"?

     Potem w sejmie były polemiki. Posłowie opozycji zwrócili uwagę pani Szydło, że godząc się na to, by na forum europejskim bronić "dobrego imienia Polski" nie godzili się na to, by popierać pis w jego poczynaniach. Jak zwykle, pani Szydło nic z tego nie zrozumiała. Dla niej Polska = pis, ba w tym równaniu podmiotem jest właśnie pis! I to jest moje kolejne skojarzenie kabaretowe.


     Droga pani Szydło. Wbrew pani słowom naród nie dał przyzwolenia na to co robicie. W kampanii wyborczej przecież nic nie mówiliście o zamachu na TK, media i służbę cywilną. Mówiliście o "pincet" na dziecko, kwocie wolnej od podatku, zakazie nauki dla 6-ciolatków i "emeryturze po maturze". Te obietnice jednak znalazły się na dalekim miejscu. Ważniejsze stało się uchwycenie pełni władzy, tak by nie mając większości konstytucyjnej, można było "olać" właśnie konstytucję.

     Dla takiego programu, droga pani Szydło, nie znajdzie pani sojuszników poza własną partią. Myślę, że pani o tym wie - dlatego nie pozostało pani nic innego, jak robić w sejmie kabaret. Jednak gadać głupoty też trzeba umieć.





     PS
Przepraszam wszystkich kabareciarzy postawienie Was jako punktu odniesienia dla marnej podróbki. Cenię Was bardzo i dlatego oburzam się, gdy ktoś z wdziękiem hipopotama próbuje Was nieudolnie naśladować. 




czwartek, 7 stycznia 2016

Chichot PRL-u.











Precz z komuną!


     Jacek Fedorowicz powiedział, że ucieszył się gdy ogłoszono wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych Zdał sobie sprawę, że od tego dnia w końcu przestał być satyrykiem "reżimowym". Dzisiaj do mnie dotarło, że Pis wrócił mi młodość. Przynajmniej cofnął mnie o 40 lat. Z jaką werwą, zapałem i radością krzyczałem wtedy -"Precz z komuną! Precz z komuną!". I dzisiaj znowu mogę - co tam mogę, MUSZĘ! - krzyczeć "PRECZ Z KOMUNĄ! PRECZ Z KOMUNĄ!".



całość tutaj


     Z moich obserwacji popartych przez wiele autorytetów, Jarosław Kaczyński musiał bardzo boleśnie odczuć brak Teleranka. Trauma ta spowodowała, że mentalnie do dzisiaj tkwi w PRL-u. Znowu zgniły Zachód dybie na naszą świętość - tradycję polsko-chrześcijańską (a może odwrotnie?). Dybie na naszą suwerenność. Według niego za Odrą znowu podnoszą głowę rewanżyści i odwetowcy, co to ani naszej wolności, ani krzyża nie uszanują.

     I tak jak w tamtych (chyba niesłusznie minionych) latach jedyną godną odpowiedzią na knowania może być tylko Front Jedności Narodu pod światłym przewodem jedynie "słusznej" partii. I nie ma znaczenia, że nazwa tej partii to czyste szyderstwo. Może i szyderstwo, ale "słuszne".

     Buduje więc państwo w oparciu o sprawdzony model - jeden naród, jedna Rzeczpospolita, jeden wódz. Mając na uwadze to, jak skończył pewien "ein Führer", ten fragment doktryny państwowej skopiował z rzeczywistości, w której tkwi do dzisiaj. Po prostu reaktywował "instytucję pierwszego sekretarza" człowieka, który decyduje o wszystkim ale za nic nie odpowiada.

     W ten sposób prezydent RP stał się rezydentem Pisu, premier - pierwszy minister (w W, Brytanii Prime Minister) stał się pierwszym ministrantem pierwszego sekretarza.

     Gołym okiem widać to było podczas wizyty premiera Węgier Orbana w Polsce. Sześciogodzinną rozmowę z nim prowadzi wyłącznie Prezes Polski. Na spotkaniu tym nie ma miejsca ani dla rezydenta ani dla ministranta. Ponoć dlatego, że było to spotkanie szefów partii. Tylko trudno mi uwierzyć, by przez 6 godzin rozmawiali oni wyłącznie o wspólnych interesach czy problemach własnych partii. A jeżeli zostały tam poruszone jakieś sprawy państwowe, to Orban jako premier był na właściwym miejscu. Brakowało tylko jakiegokolwiek przedstawiciela władz państwowych Polski.

     Moje przypuszczenia (a właściwie pewność) co opisywanego stanu rzeczy potwierdził sam niegdyś premier techniczny, a dziś minister "kulturalny" - Gliński. Onże w rozmowie z Rymanowskim powiedział:

- "...Pani premier zajmuje się na co dzień rządzeniem, administrowaniem Polską. Jest pewien podział ról także po naszej stronie. I to jest jasne..."

     Pewnie dla człowieka, który przez ostatnie lata przygotowywał się do roli "premiera technicznego" wszystko jest jasne.

     Dla mnie też.
 

PRECZ Z KOMUNĄ!
PRECZ Z KOMUNĄ!






niedziela, 3 stycznia 2016

Jeszcze o Trybunale Konstytucyjnym.











Panie Bredziński, mnie to obchodzi!


     Postanowiłem wrócić do tego tematu, gdyż nieopatrznie obejrzałem kawałek programu "Kawa na Ławę".


     Trochę się zmartwiłem gdy nie ujrzałem mego ulubieńca, obdarzonego niezwykła aktorską ekspresją - niejakiego Cymańskiego. Zamiast niego, siedział nudny jak kot prezesa, podobno w randze marszałka - niejaki Bredziński.



     Onże ze swych złotych i prawdą płynących ust wypuścił takiego bąka: "Społeczeństwa nie interesuje jakiś tam Trybunał Konstytucyjny!" Otóż panie Bredziński - MNIE INTERESUJE!!

     Jednak nie chcę po raz kolejny dowodzić złamania Konstytucji przez pis przy tworzeniu ustawy o TK. To faktycznie jakaś część społeczeństwa może już nudzić. Chcę zająć się paru drobnymi kłamstewkami używanymi zgodnym chórem przez wszystkie, inteligentne inaczej pisowskie kreatury.

     Pierwsze to kłamstwo iż jakoby prezes TK i inni sędziowie sami pisali projekt PO-wskiej ustawy o TK, a następnie ciż sami sędziowie orzekli, że jest ona niezgodna z Konstytucją.

     Po pierwsze, żaden z sędziów nie "pisał" tej ustawy. Oni byli tylko "rzeczoznawcami", autorytetami na których opinii opierali się posłowie PO. Czy to jest naganne?

     Dziesiąt lat temu pracowałem jako konstruktor zbiorników ciśnieniowych. Takie konstrukcje podlegają odbiorowi dozoru technicznego. Urząd Dozoru Technicznego swoją "pieczątkę" dawał gotowemu wyrobowi. Więc jak konstruktor zrobił błąd, to wykonany zbiornik szedł na złom. Aby tego uniknąć, moja pracownia projektowa zatrudniła na ćwierć etatu fachowca z UDT, aby sprawdzał zgodność z przepisami już na poziomie projektu. Pozwoliło to uniknąć wielkich strat czasowych i materialnych. Czy to było naganne?

     Po drugie, Trybunał nie uznał tej ustawy jako niezgodnej z Konstytucją. Paragraf po paragrafie, punkt po punkcie w orzeczenie brzmiało - jest zgodny z Konstytucją lub, nie jest niezgodny z Konstytucją. Jako niezgodne z konstytucją TK uznał jedynie dokonanie wyboru dwóch sędziów.

     Drugie kłamstwo, a właściwie manipulacja, to zarzut pod adresem prezesa TK, że stawia się ponad prawem. Chodzi o to, że prof. Rzepliński zapowiedział, że przy badaniu zgodności z Konstytucją pisowskiej ustawy o TK nie zastosuje się do tej ustawy.



     W tym wypadku, rzecz ma się dokładnie tak samo jak w całej "wojnie" o TK. Otóż pis stwierdził, że winę za to ponosi PO, a oni już tylko "musieli" błędy PO naprawiać. Tu zastosowali manewr odwrotny - pominęli vacatio legis. Nie dano czasu Trybunałowi na sprawdzenie zgodności ustawy z Konstytucją.

     Mamy teraz taki paradoks prawny - czy orzeczenie o niekonstytucyjności ustawy, wydane w oparciu o niekonstytucyjną ustawę jest prawnie obowiązujące? Czy nie narusza którejś z zasad Konstytucji?

     Jeżeli istnieje domniemanie o dużym prawdopodobieństwie o niekonstytucyjności podstawy prawnej dla jakiegoś wyroku to moim zdaniem powinno się orzekać w oparciu o ostatnią konstytucyjną podstawę prawną.

     Tak więc w tym wypadku to "pis zaczął". Poprzez usunięcie
vacatio legis, uniemożliwił wydanie orzeczenia pozbawionego jakichkolwiek wątpliwości. Niestety, poza Trybunałem Konstytucyjnym nie ma nikogo, kto może to "poprawić". Tak więc prof. Rzepliński ma prawo do swego zdania i działania zgodnie z jego wiedzą prawniczą. A w najgorszym wypadku ma prawo stosować takie samo usprawiedliwienie jakim macha na lewo i prawo pis - to oni zaczęli, my tylko naprawiamy!

     Takich kłamstw, kłamstewek i manipulacji w codziennej działalności pisu jest ho, ho - a może i więcej.

     Jednak obserwując tych kłamczuchów i jednocześnie obserwując społeczeństwo dochodzę do wniosku, że pewna leninowska zasada sprawdza się w tym wypadku całkiem na odwrót.

     "Kłamstwo powtarzane odpowiednią ilość razy, staje się prawdą"

     I pisowcy uwierzyli!!




Wierny do końca !!.











                   Ostatnio zaskoczył mnie pan Petru, nowy idol wielu dawnych wyborców Platformy Obywatelskiej. Odnoszę wrażenie, że pan Ryszard coraz pewniej czuje się na salonach /na których zresztą zawsze bywał/ co nie jest rzeczą naganną bo ma powody do zadowolenia. Owo zadowolenie zaczyna jednak przybierać formę bufonady, fraternizacji i zarozumialstwa. Sądziłem, że „pukać się w łeb” nie należy do sejmowego wersalu a takowy próbuje odgrywać z mównicy szef Nowoczesnej.
Ów „trynd” w kierunku samozadowolenia ujawnił się w jego wypowiedzi/expose noworocznym w którym wypowiedział się m.in. Zwracam się do państwa jako leader sejmowej opozycji /..../.
                Pan Petru zaczyna mi przypominać „wczesnego” Palikota po odejściu z PO, jednak pan Janusz miał jakiś plan gospodarczy + plus krytykę pasibrzuchów a pan Ryszard jak na razie ma tylko krytykę. Obaj mają kieszenie pełne forsy, jeden je wydawał na „wolne datki od emerytów i studentów” na kampanię wyborczą a drugi zafundował sobie expose w komercyjnej telewizji.


Tytuł niniejszej notki zaczerpnąłem z bloga Starszego i jego odpowiedzi na mój krytyczny komentarz wobec Ryszarda Petru -

z blogu Starszego
2016/01/02 03:35:40
Piotr - wierny do końca /PO – przypisek mój/. Może wiesz co jest z tymi trzydziestoma platformersami co permanentnie nie głosują?
             Nie wiem ile mojej winy ale muszę wysłuchiwać – oj Piotrze, Piotrze – czy ty jesteś ślepy ? - /.../ ty i ta twoja Platforma – kiedy przejrzysz na oczy ?. Obraźliwych tekstów cytował nie będę.
Znów muszę przypomnieć swoje zdanie, którego nie zmieniłem – w chwili obecnej nie widzę aby kto inny mógł coś zdziałać poza Platformą Obywatelską. Wiem że traci w sondażach, jestem rozeźlony na Ewę Kopacz która jest de facto jeszcze przewodnicząca PO a jakby porzuciła przewodniczenie. Jednak to platforma ma w sejmie 138 szabel a „leader” opozycji 28 /?!/. Czyżby w sejmie więcej mógł zdziałać sondaż czy realna siła.
Mam nadzieję, że Grzegorz Schetyna będzie umiał ożywić swoją partię bo był we Wrocławiu znany z dobrej organizacji i silnej ręki. Mam także nadzieję, że policzy tych ok. 30 posłów niegłosujacych i dojdzie do prawdy dlaczego tak się zachowują. Może należy im natychmiast wymierzyć kopniaka ?.

                Niezależnie od bufonady Ryszarda Petru zdaję sobie sprawę że po upadku Platformy Obywatelskiej /pfu- pfu, na psa urok !/ jedyną sensowną alternatywą pozostanie Nowoczesna. Jak na razie partia ta jest zajęta walką w sejmie i na równi z PIS- zapomniała o swoich obietnicach wyborczych. Nowoczesna nie złożyła dotychczas ani jednego projektu ustawy /nawet takiej prostej sprawie jak dwu kadencyjność parlamentarzystów/ ale złożyła do marszałka sejmu 120 wniosków o przerwę..........a te tłuste koty, lenie, nieudacznicy z PO wprowadzają od 1 stycznia 2016 w życie nowe uregulowania o których niewiele lub nic się nie mówi a dotyczącą normalnych obywateli.

Informuję uprzejmie, że od dnia 6.01. do 27.01. udaję się z małżonką do wód do Dusznik Zdroju. Nie wiedzieć czemu największe sanatorium w tym że kurorcie jest pozbawione internetu ? /ponoć jest jeden, wydzielony kącik z Wi-Fi ale w innym budynku/.
Odpoczniemy od siebie nawzajem !!!