piątek, 30 stycznia 2015

Długie macki Kremla.










      W ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami ataków na Polskę jako państwo oraz na jej organy. Nasi wrogowie - i ci z zewnątrz jak i nasi rodzimi - coraz mniej dbają o swoją rzetelność, co nie dziwi w wypadku putinowskiej Rosji.

Oto przykład:

      Dwa zrzuty z ekranu pokazują rzetelność "Głosu Rosji" który w nagłówki pisze: "Na Ukrainie po stronie Kijowa walczą cudzoziemcy" a zamieszczone poniżej zdjęcie ma być uwiarygodnieniem przekazu pisanego. Nie trzeba być wybitnie zdolnym aby znaleźć we francuskim Le Monde to samo zdjęcie z zupełnie innym przekazem, który brzmi: Stany Zjednoczone, na Szkolenie syryjskiego ruchu oporu Pentagon wyśle więcej niż 400 wojskowych.


Oto drugi przykład i przekaz z Novorossia.today:

      Ze zdjęcia oraz komentarza wynika, że Ukraińcy masowo chcą się dostać do swojego Edenu o nazwie Donieck o czym świadczy długa kolejka samochodów do granicy. Po niedługich poszukiwaniach udaje mi się ustalić propagandowy charakter tego zdjęcia.


      Od 21 stycznia w Donbasie działa tryb przepustowości - przejście do i z obszaru ATO będzie możliwe tylko poprzez specjalne pozwolenie.

      I dalej jest rzetelna informacja której przytaczam tylko fragment:

      Jak złożyć podanie przeczytać tutaj (jak od dnia 21 stycznia do przekroczenia ATO linii)
Poniżej zaktualizowana lista kontaktów o poradę
Przeprowadzki osób i towarów w regionie Doniecka jest przeprowadzana na niektórych kierunkach drogowych, a mianowicie:
- Aby przejść do obywateli:
- Gorlowka - Artemowsk (legitymacja wydawana jest w Debalcewe)
- Donieck - Mariupol przez Wołnowacha (legitymacja wydawana jest w Wielkiej Novoselka)
- Nowoazowsk - Krasnoarmejsk - Talakovka - Mariupol (legitymacja wydawana jest w Mariupol);
- Aby przenieść towarów:
- Faschevka - Debalcewe - Artemowsk (legitymacja wydawana jest w Debalcewe)
- Donieck - Kurachowo (legitymacja wydawana jest w Wielkiej Novoselka). /.../
Uwaga: Tłumaczenie automatyczne i dla mnie nie do końca zrozumiałe.
Nie do wszystkich dotarła informacja o wymogach formalnych /które można było także spełnić na granicy/ i faktycznie na na wjazdach do Ługańska i Donbasu zrobiły się korki.

Pytanie być może retoryczne.

      Jak głęboko sięgają macki kremla w nasz kraj? Nie trzeba się wysilać aby stwierdzić, że rosyjskie służby specjalne penetrują nasz kraj i starają się szkodzić gdzie tylko się da.


      Na wstępie należy podziękować należy tow. Macierewiczowi za zglajszachtowanie służb kontrwywiadowczych. Od czasu do czasu pojawiają się wątki wschodnie – pamiętacie wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ dotycząca powstania Samoobrony, pamiętacie, że Marek F, milioner który rozkręcił aferę podsłuchową jest biznesowo powiązany z rosyjskim węglem, pamiętacie podejrzenia w stosunku do Rydzyka?

      Mam niejasne przeczucie, że w ostatnich miesiącach ktoś obcy pociąga za sznurki. Jedynym potwierdzeniem jest logika i retoryka wypowiedzi zbieżna z logiką i retoryką wschodnią. Jakiś dawny rolnik z samoobrony o twarzy kretyna chce organizować marsz na Warszawę, czołowy związkowiec zachowuje się jak samozwańczy premier Doniecka i chce terroryzować sobie nieprzychylnych. Tropy prowadzą przede wszystkim do „przekaziorów” a co najgorsze wszystkie po sobie powtarzają nawet największe niedorzeczności a jako cel stawiają sobie dowalić rządowi bo któż tam będzie dochodził prawdy.

Dla przykładu ostatni wybryk

      Jedna z gadzinówek pisze "Już niedługo „Pan Tik-Tak” /były min. Nowak/ dostanie fuchę w brukselskiej machinie biurokratycznej. Pracę miała mu załatwić sama komisarz Elżbieta Bieńkowska". Nowak zaprzecza, Bieńkowska zaprzecza, sekretariat Unii Europejskiej zaprzecza ale...........poszło w świat. Nowak zapowiada pozew.


      Ta w gruncie rzeczy retoryka antypolska zaczyna także zataczać coraz szersze kręgi niektórych moich przyjaciół blogowiczów, którzy czasami już tracą obiektywną czyli spokojna ocenę i zaczynają bluzgać jak ci których tak niedawno krytykowali. Nie dziwnym jest więc, że Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ zaszył się w jakieś dziurze zostawiając na placu boju swojego Breywika, dwóch Dudów, kretynów od „marszu na warszawę” i pozyskanych nowych zwolenników.

      Pytanie – czy ktoś tym z zewnątrz kręci ?. Gdyby koalicja rządząca nie dawała tyle powodów do krytyki to odpowiedź byłaby prostsza a tak pozostają domysły jak długie są ramiona Kremla?

      Wśród tych m.in. którzy się nie poddają i trwają w rozsądnej ocenie sytuacji są założyciele nowej strony, których będę wspierał.

      Jeżeli ktoś potrafi opowiadać takie bzdury jak związkowcy to dlaczego ja nie mogę snuć innych przypuszczeń opartej na logice wydarzeń ostatnich lat.

Z ostatniej chwili:
Rosyjska Duma potępia aneksje .........NRD !.





wtorek, 27 stycznia 2015

Okiem emeryta (80)










Odcinek 80 - czyli ... reklama "prawdę" ci powie.



     Spółka ta ma siedzibę w Gdańsku. W Polsce znana jest jako Polska Korporacja Finansowa Skarbiec. Według ustaleń śledczych, przez ich działalność poszkodowanych może być prawie 70 tysięcy osób, którym spółka miała udzielać kredytów. Kwota strat to prawie 180 milionów złotych.

     A wszystko to dzieje się po głośnej aferze "Amber Gold". Wydaje się, że po tak nagłośnionej sprawie, naiwnych dających się wykorzystać naciągaczom powinno być już naprawdę niewielu. Jednak zgodnie z przysłowiem - naiwnych nie trzeba siać, podlewać i pielęgnować. Oni sami wyrastają nawet na kamieniach.

     A naciągacze znają setki sposobów, by takich naiwnych usidlić. Ja sam o mało nie padłem ofiarą takich naciągaczy.

     Postanowiłem kiedyś zainteresować wnuka jakimiś przestarzałymi sposobami spędzania wolnego czasu. Jednym słowem - znaleźć mu jakieś hobby, nie mające w swej treści nawet śladu elektroniki, komputerów itd. Z dzieciństwa miło wspominałem moje "osiągnięcia" w dziedzinie modelarstwa. Kupowałem "Małego Modelarza" i z kartonu kleiłem całkiem udane modele samolotów.

     Będąc więc w takim nastroju zwróciłem uwagę na telewizyjną reklamę modelu żaglowca.



     Żaglowiec prezentuje się doskonale! Nawet, gdyby wnuk zupełnie zignorował wysiłki dziadka, dziadek z wielka przyjemnością przeniósłby się w lata dzieciństwa.

     A to wszystko tylko za kwotę 4,99!!!! Wiem, że to tylko pierwszy numer. Ale nawet gdyby miało ich być dziesięć - warto zapłacić za wycieczkę do przeszłości!

     Jednak coś mnie tknęło - zajrzałem do internetu i znalazłem taką stronę!



     Wyszło mi, że całość kolekcji w prenumeracie będzie kosztować 3662,61 zł. Skompletowanie całości będzie trwać dwa i pół roku! Na dodatek zestaw nie obejmuje kleju i farb do pomalowania modelu.

     A wyglądało tak pięknie - PIERWSZY NUMER JUŻ W KIOSKACH ZA JEDYNE 4,99 zł !!!






     Reklama środka na przeczyszczenie:
Działa łagodnie, nie przerywając snu!




sobota, 24 stycznia 2015

Nie dokazuj miły....








      Ten z góry rozsunął chmurki, przemówił – nie dokazuj, miły nie dokazuj.......... i położył mnie do łóżeczka potwierdzając wiosnę tej zimy.
Nic innego nie pozostało jak pomiędzy aspirynkami, vit. C a rutinoscorbinem obserwować z niesmakiem niektóre fakty z naszej niewesołej rzeczywistości. W zgodzie z tytułem naszego bloga mamkilka refleksji.



1. Andrzej Duda
/Myślałem że mamy pecha tylko do „Kamińskich” ale okazuje się, że do „Dud” także/.




       Oczywiście, kandydat na prezydenta zapowiada raj na ziemi po objęciu przez siebie władzy. Wszystkie szczegółowsze zapowiadanki łamią konstytucję. Zamieszczony spot ogólny nie został wyemitowany przez „TV Silesia”. Uwadze polecam, że w treści spotu ani razu nie występuje nazwa Prawo i Sprawiedliwość. Czyżby już asekuracja ?




2. Piotr Duda.

      Jestem jakoś dziwnie spokojny, że to chamidło zakończy niedługo swoja karierę. Ludzie pracy w końcu się skapną, że on zagraża ich stanowiskom pracy, ich egzystencji i utrzymaniu swoich rodzin a ponadto bezpieczeństwu państwa. Podejrzewam, że jego celem jest po prostu rozpierducha w której czuje się jak ryba w wodzie. Jeżeli myśli o karierze politycznej to nawet jego idole z PIS dziwnie oszczędnie wyrażają się o nim.



       3. Komornicza grupa przestępcza,
       która składa się z komorników i ich asesorów. Fakty są znane ale dziwi mnie co innego. Są znane fakty kiedy nabywca w dobrej wierze kupuje np. samochód a po kilku dniach, tygodniach przychodzi policja i zawiadamia, że nabyty pojazd został skradziony. Odbiera pojazd i zwraca prawowitemu właścicielowi. Czy w tym przypadku nie należy postąpić tak samo tym bardziej, że w przestępczej grupie z pewnością swoje miejsce zajmuje komis.



4. Obrażona Fotyga.

       Kolokwialnie pisząc, to są jaja kwadratowe a skazanie posła Nowaka uważam za przestępstwo sądowe. Uznając rację teoretyczną wyroku rzecz biorąc to w PIS-ie trudno byłoby znaleźć kogoś kto nie obraził by swojego adwersarza, rządu, PO czy prezydenta. Sam Prezes /zawsze dziewica/ byłby już skazywany jako recydywista.

       Na marginesie – nie ma możliwości obniżenia autorytetu p. Fotygi bo najpierw trzeba go mieć.

       5. Szczodry papież Franciszek.

       Jestem zniesmaczony darem 20.000 zł na windę w podpoznańskim domu dla dzieci niepełnosprawnych. Nie przyjmuję do wiadomości, że papież zapoczątkował krąg dobrych ludzi czego wynikiem było że, tamtejszy biskup dołożył 30.000 zł. Papież stanął by na wysokości zadania fundując całą windę – czyżby Go nie było stać ? /to tak gdybym ja żebrakowi wrzucił do kapelusza 2 gr./.



       Z innej strony jest pseudo dziennikarz Ziemkiewicz, który uznał papieża za idiotę. Czy to nie jest obraza głowy innego państwa a dla katolików duchowego przewodnika i czy nie powinno być sądzone ?






poniedziałek, 19 stycznia 2015

Sól ziemii czarnej !!









       Nie wiem kto w starciu rząd – związki zawodowe wygrał a jeżeli byłbym zmuszony do wydania werdyktu to brzmiałby:


REMIS ZE WSKAZANIEM NA RZĄD.



       Oto moje uwagi do zawartego porozumienia:

       Co to za zwierzę „Międzyzakładowy Komitet Protestacyjno-strajkowy” ?.

       Z tego co mi podpowiada mój nieprawniczy rozum to Rząd Rp może zawierać ugody, porozumienia i układać się albo z osobą prawną albo fizyczną. Ów międzyzakładowy komitet protestacyjno-strajkowy nie jest niczyim organem i nie występuje w statucie NSZZ „Solidarność” ani jako organ statutowy ani organ wspomagający rozwiązywanie sporów zbiorowych. (Rozdz. IV, par 16-33, rozdz. V, par 34-54 i rozdz.X par 78-84.)
/Krzysztofie z Gdańska – proszę o opinię/.

Pkt. 2 porozumienia - /.../ Zarząd SRK S.A. Gwarantuje przygotowanie w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi planów naprawczych części przedsiębiorstwa wyżej wymienionych kopalni. Plany te będą również konsultowane z władzami samorządowymi właściwych gmin i miast.

       W tym fragmencie dopatruję się 3 rzeczy przełomowych;

       1. - Nie tak dawno pan Duda na sugestię aby przejąc kopalnie /vide – KWK Silesia/ odpowiedział że związkowcy są od stawiania żądań a nie od gospodarki. Panie Duda, skończyło się i trzeba będzie brać udział w uzgodnieniu planów naprawczych i stanąć przed górnikami – koniec z dobrym wujciem Piotrusiem !

       2. - Z tego punktu wynika także, że nie ma konieczności całościowego przejęcia kopalni a „Części przedsiębiorstwa wyżej wymienionych kopalni”. Może w końcu uda się chociaż częściowo urwać tych którzy podpinają się pod Kartę Górnika i korzystają z niej w pełni dbając aby zgodnie z przepisami zjechać pod ziemię określoną ilość razy, załapać się na tytuł np. „ratownika” itp. /liczę na Zbyńka, który jak zechce to temat rozszerzy/.

       3. - Szanowne samorządy gmin i miast. Idą dla was nieciekawe czasy. Nie rozłożycie rąk i nie powiecie to nie nasze, idźcie do ministra, wojewody. Plany te będą również konsultowane z władzami samorządowymi właściwych gmin i miast.

PKT 11 porozumienia - Strony ustalają, że KWK Bobrek-Centrum Ruch Bobrek zostanie sprzedana na rzecz spółki Węglokoks Kraj Sp. z o.o. Według wewnętrznego porozumienia.



       Nikt nie zauważył, że jest zasadnicza różnica w Węglokos S.A a Węglokos Sp. z o.o. co daje praktyczną i drugą możliwość "obcinania ogonów" zwanych restrukturyzacją.

       Premier Ewa Kopacz wygrała bo nie zwiększyło się /na razie/ obciążenie kosztami likwidacji/restrukturyzacji kopalń.
       Wybroniła i nie zobowiązała się do zatrudnienia załóg kopalń do 2018 roku.
       Uzyskała włączenie w krąg odpowiedzialności za górnictwo związki zawodowe oraz samorządy lokalne.

       Moim zdaniem porozumienie zostało podpisane pomiędzy związkowcami a rządem z pominięciem górników. Zabiegi socjotechniczne sprawiły, że ci którzy ich wprowadzają w kanał tzn. ok. 160 organizacji związkowych dostają brawa i chodzą w glorii pogromców złego rządu.



       Do tego dokłada się wybiórcza słaba pamięć. Możemy sobie ponarzekać na zapóźnienia,na atomizację społeczeństwa ale zapominamy o nie tak dalekiej przeszłości. Przetrwaliśmy lata siermiężnego socjalizmu w dużej mierze dzięki górnikom, którzy byli nie kwestionowanym leaderem w dostarczaniu twardej waluty. Nie zasłużyli sobie dzisiaj na słowa pogardy a na szacunek.

       Należy przypomnieć jak „Cały naród buduje swoją stolicę” nie tylko za śląski węgiel ale i za inne dobra wywożone jako mienie poniemieckie.




piątek, 16 stycznia 2015

Okiem emeryta (79)










Odcinek 79 - czyli ... słowa, które stały się mantrą.


    "Przez siedem lat, rząd nie robił nic..." - te słowa dla niektórych środowisk stały się już mantrą, powtarzaną przy każdej możliwej okazji. Nawet wtedy, gdy mówimy o wybuchu wulkanu na Filipinach.


     Czy ten powyższy akapit ma oznaczać, że będę próbował bronić rządu? Absolutnie nie. Chyba nawet uda mi się całkowicie zignorować rząd. Chodzi mi o to, że gdy w mojej chałupie zaczyna przeciekać dach i żona zaczyna mi ciosać kołki na głowie - to od tego ciosania, dach się nie uszczelni. Muszę podjąć jakieś działania.

     Wiem, że gdybym kilka lat wcześniej wymienił luźne dachówki, to nie musiałbym dzisiaj wymieniać całej połaci dachowej wraz z łatami. Mógłbym pokryć dach blachą, co pewnie byłoby tańsze. Jednak żona i sąsiedzi nie chcą się na to zgodzić. Są bardzo przywiązani do dachówek.

     Na moje tłumaczenie, że nie stać mnie na doprowadzenie dachu do poprzedniej postaci (oczywiście szczelnej i czystej) - odpowiadają, że to ich nie obchodzi. Mogłem wcześniej o tym pomyśleć.

     Pewnie, ale wcześniej nie kapało mi na głowę. Za to waliło się ogrodzenie. Każdy wyjazd samochodem narzucał pytanie - ile jeszcze razy uda mi się otworzyć i zamknąć bramę? Więc wymieniłem bramę , wymieniłem ogrodzenie.

     Po jakimś czasie nowa "niespodzianka". Przecieka dach na garażu. Dach płaski, kryty papą. Więc jak solidnie pada, to nie mam mowy o kapaniu - woda leje się ciurkiem z sufitu garażu.

     I tak dalej, i tak dalej.

     Nie są to żadne usprawiedliwienia. Moja wina polega na działaniu "akcyjnym". Nie mam żadnego długofalowego planu napraw i remontów. A nawet gdybym miał, prawdopodobnie znalazłby wiele powodów, by tego planu nie realizować dopóty, dopóki ..... czyli znowu "akcja".

     Co więc z tą mantrą? Dla mnie jest to dowód na intencje wypowiadających te słowa. Oczywiście, można mieć przekonanie o siedmiu latach straconych. Należy wtedy to przekonanie przełożyć na głosy wyborcze w najbliższych wyborach.

     Ale dla górników czujących zagrożenie utratą miejsc pracy - mantra ta nic nie da. Nawet gdy zostaną uwiedzeni "prostotą prawdy" w niej zawartej, wywołają strajk generalny i "obalą" rząd - to korzyść odniosą jedynie ci politycy, którzy wygrają przyspieszone wybory. Jednak to w najmniejszym nawet stopniu nie zmieni sytuacji górników.

     Nowi "zwycięzcy" zabiorą się do robienia porządków. Najpierw jakieś pół roku zajmie im ściganie i sądzenie wszystkich "zdrajców i zaprzańców". W tym czasie padnie połowa kopalń. Na kolejny krzyk górników będzie jedna odpowiedź:

     - "Niestety, nie wiele możemy zrobić, gdyż "obalone szkodniki" przez siedem la zdążyły dokonać takich spustoszeń, że już nic nie można poprawić. Ale nie martwcie się. Już prawie wszyscy oni siedzą. Jak jeszcze nie w więzieniu to przynajmniej w areszcie wydobywczym".

     Już widzę, jak z tego cieszą się żony górników będących na "bezrobociu"!

     Czy więc nie wolno oceniać tych 7 lat? Czy nie wolno ich krytykować? Ależ wolno. Tylko chyba pilniejszą sprawą jest załatanie tego dachu. Trzeba usiąść do rozmów z żoną i sąsiadami. Jeżeli jednak cały ich wkład w dyskusję będzie się ograniczał do rozliczeń za owe mityczne "siedem lat" - do żadnego porozumienia nie dojdzie.

     Zresztą chyba politykom wspierającym górników (nie samym górnikom), a głównie "związkom zawodowym" na porozumieniu nie zależy. Ich głównym celem jest dojście do władzy.

     A górnicy - jak zwykle, w takich wypadkach - są narzędzie, orężem frustratów politycznych.









czwartek, 15 stycznia 2015

Polski terroryzm !!








No i się zapętliło !.

         W poprzedniej notce starałem się zachować umiar w ocenach bo materia trudna a obie strony nie stoją na tym samym poziomie. Być może chamski i prostacki poziom związkowców jest zabiegiem przemyślanym aby przekaz był prosty i czytelny. Ów przekaz powoduje jednak rozgoryczenie górników ponad miarę i prowokuje do zachowań np. palenie kukły premier Kopacz. Pamiętamy kto rozpoczął ten proceder paląc kukłę Lecha Wałęsy. Oczywiście to środowisko od wszystkiego się odżegnuje ustami np. pana Janusza Śniadka, który jako były przew. NSZZ „S” był apolityczny do czasu kiedy nie wskoczył do d...Jarosławowi K.... /zawsze dziewica/.



         W pierwszej linii „obrony” jest pan Piotr Duda, który na pytanie dlaczego wzorem KWK Silesia związek nie chce wziąć kopalń daje odpowiedź prostą i wymowną – związek jest do obrony praw pracowniczych a nie prowadzenia zakładów pracy. Niby racja ale gdyby NSZZ "Solidarność" roku 1989 skupiłaby się na obronie wyłącznie praw pracowniczych to wdrożenie trudnych i bolesnych reform Leszka Balcerowicza i Jerzego Buzka nie byłoby możliwe /kto starszy to pamięta jazgot nad rozpiętym parasolem bezpieczeństwa dla reform/. Gdyby wtedy przewodniczącym był pan Piotr Duda to dziś byśmy reprezentowali poziom np. Ukrainy z zazdrością spoglądająca na kraje zachodnie.

         „Ja chcę tym posłom ze Śląska powiedzieć jedno: my wiemy, znamy wasze nazwiska i imiona i wiemy gdzie mieszkacie. I immunitet wam nie pomoże”.

         Jakim trzeba być nieodpowiedzialnym aby wyartykułować taki tekst ?. Nie obawiajmy się terrorystów z krajów arabskim, mamy naszych, rodzimych /Prokurator Generalny ani inny oczywiście niczego nie zauważy/.

         Panie Duda, mam nadzieję, że oszczędzicie kobiety i dzieci.


        Wśród negocjatorów prym wiedzie przew. Regionu NSZZ „S” Janusz Kolorz, który przed kamerami stwierdził "górnicy dalej w ciula robić się nie dadzą". Pomijając poziom wypowiedzi sam przewodniczący o górnictwie niewiele wie bo pod ziemią przepracował kilka lat. Równie ciekawa i pouczająca jest wypowiedź tegoż związkowca dla Gazety wyborczej w której stwierdza: Przejmowanie stanowisk pracy "z ojca na syna" byłoby możliwe do wprowadzenia w państwowych lub dużych przedsiębiorstwach, na przykład w przemyśle samochodowym czy górnictwie /!!!!!/. Tutaj cały tekst

         Myślę, że nie ma się co certolić i może stanowiska związkowe też przechodziły by z ojca na syna.

         Panie Kolorz jasnym jest do czego służą Wam firmy państwowe bo bez nich trzeba było by uczciwie pracować. Zależy Wam na zaognianiu sytuacji bo to utrzymuje zainteresowanie waszymi poczynaniami, przykład:

         Delegacja rządowa do negocjatorów związkowych: Przestańcie pajacować /nie pajacujmy ?/ – przeprosili.

         Delegacja związkowa do strony rządowej: Złodzieje – zero reakcji.

         Na obrzeżach funkcjonuje pan Jerzy Markowski, bardzo oblatany i przez niektórych chwalony fachowiec. Niektórzy zapomnieli, że tenże pan był vice-ministrem gospodarki. Czy ktoś może mi przypomnieć jego dokonania bo dziś już tylko kombinuje z Niemcami w sprawach budowy kopalni.



         Refleksja końcowa.

         Przy rozwiązywaniu przeróżnych problemów słyszymy niemal to samo; gdzie rząd był wcześniej, dlaczego tak późno, dlaczego nie rok,dwa pięć wcześniej a ja się za coś energicznie zabierze to robi to szybko, po cichu czy w nocy.

         Pytanie – co w tym czasie robiły związki zawodowe kiedy rząd wprowadzał poprawki do ustaw i dokładał środków do górnictwa itp?



niedziela, 11 stycznia 2015

Górnicy, górnicy....










NIY SROBICIE Z NOS ELWRÓW !!
słowniczek – Elwer /gwarowo/, pogardliwa nazwa bumelanta, niebieskiego ptaka, człowieka niepracującego, bezrobotnego.

       Krótkie to zdanie rzucone z drugiego planu relacji TV uświadomiło mi kwintesencję problemu.

       Nie po raz pierwszy i nie tylko ten rząd staje przed jednym z najtrudniejszych dylematów. Dotychczasowe działania na pewno nie były kompleksowe i poległy raczej na klajstrowaniu problemu niż jego rozwiązaniu. Dziś państwo i górnicy stoją pod ścianą i wzajemne strzelanie sobie focha /np. o pajacowaniu/ do niczego nie prowadzi.

       Z tego co zrozumiałem to rząd ma zamiar zabezpieczyć zatrudnienie górnikom albo w zmniejszonej branży górniczej albo poza nią. Pytanie brzmi – czy rządowi można wierzyć ?. Moja odpowiedź brzmiałaby – NIE dopóki plan np. specjalnych stref ekonomicznych i wypłat świadczeń, odszkodowań nie zostanie zabezpieczonych na piśmie w formie nawet ustawy sejmowej. Z drugiej strony nie może być tak jak kilka lat temu, że duża grupa górników pobrała kwoty kilkudziesięciotysięczne na znalezienie sobie zatrudnienia poza górnictwem a wrócili do pracy pod ziemią w spółkach prywatnych w które obrosły kopalnie.



       Wydaje mi się, że mamy wszyscy świadomość, że stan górnictwa w obecnej formie nie jest do utrzymania. Z tych „wszystkich” wyłączyłbym jednak działaczy związkowych, którzy bardziej walczą o swoje niż o interes zatrudnionych.

       Jest jeszcze druga strona medalu tzn. odbiorcy węgla zarówno przemysłowi jak i do celów komunalnych. Mam przed nosem kaloryfer zasilany ciepłem z miejskiej ciepłowni i wiem że do tego ciepła ja dopłacam każdego miesiąca z własnej kieszeni dotując dowolną kopalnię. Z balkonu mam widok na Elektrownię Opole i poprzez nią także dotuję dowolna kopalnię. Znam także odpowiedź na hipotetyczne pytanie – czy woli pan „ruski” węgiel po 400.-zł/tonę czy nasz po 600.-zł/tonę.

       Bez dużych inwestycji na terenach pokopalnianych w których to finalnie będą zatrudnieni byli górnicy jeszcze innego problemu się nie przeskoczy. Często kopalnie i towarzyszące im zakłady są głównymi płatnikami podatków z różnych tytułów. Likwidacja kopalni prowadzi do zawalenia się budżetów gminnych, miejskich i całej infrastruktury usługowo-handlowej.

       Życzę ze szczerego serca moim ziomkom oraz rządowi owocnych negocjacji bo wyjść za wiele nie zostało.


czwartek, 8 stycznia 2015

Porozumienia, kompromis, .... ?











Porozumienie Zielonogórskie - korzyść, czy przekleństwo pacjenta


    Zakończył się "protest" części lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim. Na pytanie: z jakim skutkiem, odpowiem - nie wiem.



    Nie wiem, gdyż strony utajniły wyniki porozumienia. Nie wiem, gdyż zarówno minister jak i strona druga właściwie to nigdy jasno - punkt po punkcie nie przedstawiły materii sporu. Może ktoś widział listę postulatów "lekarskich" w zestawieniu z ofertą ministerstwa? Może ktoś widział jakiś protokół rozbieżności, powstały w momencie zerwania rozmów?

    Do dzisiaj każdy z nas widzi oczami duszy słynne "13 postulatów" z sierpnia 1980 roku. Przynajmniej ja to widzę. Pamiętam też, niemal dzień po dniu, przebieg rozmów stoczniowców ze stroną rządową. Zaczynały się one od odczytania ustaleń z dnia poprzedniego i informacji o ich realizacji lub braku możliwości realizacji. Po całym dniu obrad sporządzano też protokół z efektów tych obrad. Był on potem "mapą drogową" dalszych spotkań.

    A co wie przeciętny Polak, nawet ten interesujący się polityką o tym "lekarskim" proteście? Wie, że 1 stycznia to termin podpisania nowych kontraktów placówek leczniczych z NFZ. Wie, że placówki zrzeszone (choć nie wszystkie) w tzw. Porozumieniu Zielonogórskim oprotestowały kontrakty zaproponowane przez NFZ. Wie, że jako argumentu używano po jednej jak i po drugiej stronie - "dobra pacjenta". Wykorzystano do tego celu "ustawę onkologiczną". Argumentowano, że nie ma wystarczających pieniędzy, by wprowadzić ją bez uszczerbku dla pozostałych pacjentów.

    Wreszcie zakończono ten żenujący spór. Żenujący nie z powodu argumentów - lecz z powodu hipokryzji. Jedna z protestujących lekarek na zapytanie dziennikarza: "co pani powie spotkanemu pod pani zamkniętym gabinetem choremu człowiekowi?" odpowiedziała - "nie spotkam go, bo będę w tym czasie w Warszawie walczyć o jego prawa"!!!!!!

    Nie wiem co w końcu pacjent zyskał w wyniku tego protestu. Może coś zyskał, gdyż Porozumienie Zielonogórskie natychmiast po zakończeniu protestu na konferencji prasowej ogłosiło swe zwycięstwo w sporze. Jeżeli walczyli o prawa pacjenta i zwyciężyli - pewnie i sytuacja pacjentów się poprawi. Z drugiej strony, minister na swojej konferencji prasowej oświadczył, że pacjenci mogą spać spokojnie, gdyż ministerstwo nie ugięło się przed szantażem pazernych biznesmenów z Porozumienia Zielonogórskiego.

    Zresztą nie ważne kto w tym sporze wygrał. Ja wiem, kto przegrał - jak zwykle pacjent.

    Uważam, że takie akcje jak ta zorganizowana przez PZ tylko szkodzą obywatelom. Odwracają one bowiem uwagę od zasadniczych problemów naszej "służby zdrowia". Powodują, że cała energia, którą dysponuje ministerstwo idzie w gwizdek fragmentarycznych problemów. Nie ma potem dosyć sił i czasu, by zająć się kompleksową reformą.

    Już nie pierwszy raz piszę, iż taką sytuację, w której lekarz podpisuje kontrakt z NFZ-em, uważam za chorą. W takiej sytuacji zawsze będzie dochodziło do targów pomiędzy stronami kontraktu. A gdzie w tym wszystkim jest pacjent? Jest tam płatnik - zainteresowany jak najmniejszymi wydatkami za jak najszersze kontraktowane usługi. Jest tam wykonawca - zainteresowany jak największymi pieniędzmi za jak najmniejszy wysiłek. Tylko nie ma pacjenta.

    Na logikę, to właśnie pacjent powinien być główną stroną tego kontraktu. Aby tak się mogło stać, należy stworzyć system, w którym kontrakt zawierany będzie pomiędzy pacjentem a ubezpieczycielem. Taka instytucja jak NFZ może jedynie ustalać pakiet usług do których pacjent ma prawo w ramach systemu oraz ceny za poszczególne usługi medyczne. Minister powinien z kolei określić, które z nich będą refundowane i w jakim stopniu. Natomiast pacjent po opłaceniu składki ubezpieczeniowej może jeszcze dodatkowo rozszerzyć zakres opieki medycznej.

    W tym systemie - o ile dopuszczam obowiązek ubezpieczenia - nie powinno być monopolisty. Pacjent powinien mieć prawo wyboru ubezpieczyciela. Również nie będzie miało znaczenia, czy leczenie będzie realizowane w państwowej, spółdzielczej czy prywatnej placówce. To pacjent ma pieniądze i on płaci i wymaga. Nawet wtedy, gdy do jego prywatnych pieniędzy dopisana będzie państwowa refundacja. Będzie ona jednak szła za pacjentem - a nie będzie przypisana do lekarza w ramach kontraktu z NFZ-em.

    Tylko kto i kiedy ma taką reformę opracować i wdrożyć? Opozycja - zarówno z lewej jak i z prawej strony - na myśl o prywatnych placówkach medycznych dostają wścieklizny. Różne podmioty medyczne działające obecnie na rynku - też będą przeszkadzać. Z prostej przyczyny. Teraz mogą wziąć pacjentów na zakładników i zawsze uda im się coś od rządu utargować. Po takiej reformie, to pacjenci decydowaliby które z tych podmiotów powinny zniknąć z rynku.

    Politycy, też nie kiwną palcem. Pokażcie mi takiego, który dzisiaj bez strachu postawi wniosek o zmianę Konstytucji w punkcie gwarantującym obywatelom bezpłatną opiekę zdrowotną. Pokażcie mi również człowieka, który w okresie ostatniego roku skorzystał naprawdę bezpłatnie z opieki zdrowotnej na przyzwoitym poziomie? Przecież tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić.

    Tak więc nie potrafię znaleźć odpowiedzi - czy zakończenie protestu PZ to: porozumienie, kompromis, zwycięstwo lekarzy, pacjentów czy "służby zdrowia"?




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Polska spluwaczka !!











POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!.

       Nowa premier polskiego rządu Ewa Kopacz tuż po mianowaniu i kiedy jeszcze nie zdążyła nic zrobić już została opluta i stłamszona.
Bronisław Komorowski pomimo iż jest człowiekiem najwyższego zaufania społecznego jest sukcesywnie oblewamy wiadrami pomyj.
       Były premier Donald Tusk doczekał się niezliczonej ilości chamskich ataków.
Wymieniać można by długo i wielu polityków partii rządzącej i rządu. Wielu w tym momencie może się obruszyć.......to znaczy że rządu i PO nie wolno krytykować ?. Wolno, wolno tylko trzeba wziąć pod uwagę aby przy okazji krytyki pamiętać, że


POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!

       a oni reprezentują naszą ojczyznę Rzeczpospolitą.



       Mam wrażenie, że cywilizacja zatoczyła olbrzymie koło a rozwój techniki komputerowej przywrócił nam kulturę obrazkową, która w bezsensownym grafikach, zdjęciach plugawym języku stawia nas w szeregu prymitywnych plemion. Administratorzy przeróżnych portali nie reagują na publikacje które będąc przedmiotem rozpoznania sadowego zakończyły by się wyrokiem skazującym dla autora zamieszczającego wpis lub grafikę.

POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!

       a jej opluwanie obniża nasz prestige w oczach sąsiadów, Europy i świata.

       Oczywistym jest, że Partia rządząca i rząd są obarczani za swoje i nie za swoje winy co doskonale spuentowała ongiś była w-ce premier Elżbieta Bieńkowska: "teraz ja jestem odpowiedzialna za zamarznięty kibel w pociągu".

       Zagraniczni obserwatorzy z niejakim zdumieniem obserwują zalew nonsensownych, kłamliwych i obraźliwych opinii o naszym kraju i jego agendach.
Organy powołane do ścigania w tym przestępstw obrażających naczelne organy pastwa nie wszczynają śledztw, odmawiają wszczęcia lub je umarzają chociaż winny mieć na uwadze, że

POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!


       Przykład z ostatnich dni.

       Warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o sfałszowaniu wyborów samorządowych. O możliwym przestępstwie znieważenia funkcjonariusza publicznego zawiadomił prokuraturę członek jednej z komisji wyborczej a jej rzecznik wyjaśnia; Z treści całości wypowiedzi i jej kontekstu wynika, iż słowa J. Kaczyńskiego nie były skierowane do członków komisji wyborczych, w szczególności reprezentowanych przez zawiadamiającego.

       Prokuratura często używa prawniczych pojęć:
śledztwo rozwojowe, różne wątki śledztw, wielotorowość, skomplikowana materia, konieczność powołania biegłych itd. ble-ble, ble-ble.

       Tym razem prokuratura uporała się ze sprawa bardzo szybko i odmówiła wszczęcia śledztwa ze względu na brak znamion czynu zabronionego /?!/ bowiem jak podkreślił prokurator inkryminowana wypowiedź nie formułuje wobec żadnego członka komisji zarzutu naruszenia prawa lub sfałszowania wyborów.

      Wobec tego wypada mi przypomnieć słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego:
„Wiem, że was to boli, ale sfałszowaliście wybory”

       Tą wypowiedzią JK stwierdził fakt sfałszowania wyborów oraz wskazał wykonawców fałszerstwa czyli rządząca w Polsce partię Platformę Obywatelską.

       Czy ta inkryminowana wypowiedź nie formułuje także zarzutu naruszenia prawa lub sfałszowania wyborów ? Tym zarzutem Jarosław Kaczyński podważył podstawę demokratycznego państwa i jego konstytucję. Wypowiedź ta była powtarzana wiele razy i nie mam wątpliwości, że musiała dotrzeć do Prokuratura Generalnego i winna być przedmiotem śledztwa bo

POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!


       Mam nadzieję, że dużymi krokami zbliża się czas w którym Prokurator Generalny zostanie zmieniony a jego podlegli prokuratorzy będą podlegali normalnemu osądowi nie tylko społecznemu.



       Z pewną nieśmiałością pytam administratorów stron na których znajdują się wpisy urągające przyzwoitości, czy nie dbają o właściwy poziom publikacji co nie ma nic wspólnego z cenzurą bo wolność wypowiedzi nie oznacza dowolności wypowiedzi bo

POLSKA TO NIE SPLUWACZKA !!!




piątek, 2 stycznia 2015

Do lekarza....









      W naszej Przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej sytuacja nie odbiega od normy krajowej z tym /o czym nie wiedziałem, bo i co mnie to obchodzi/, że większość lekarzy należy do Porozumienia Zielonogórskiego.


      Ta POZ to 116 Szpital Wojskowy z Przychodnią, który z racji resortowej nie może należeć do żadnych porozumień, związków itp. Niezależnie od formy przynależności moja przychodnia choruje na takie same długie kolejki ale nie do wszystkich lekarzy. Zdarzało się tak, że w sytuacjach podbramkowych zawsze znalazł się lekarz, który mógł udzielić pomocy. „Normalne” dostanie się do lekarza rodzinnego nie jest możliwe i trzeba albo przyjść raniutko tzn do 5.00 - 6.00 aby załapać się na numerek które są wydawane od godz. 7.30 albo w piątek godz. 14.00 zameldować się w okienku po uprzednim odstaniu 3 – 4 h.

      Dziś los sprawił, że postanowiliśmy ustawić się w kolejce i doczekać do godz. 14.00 – byliśmy pierwsi. Czas sprawił, że zacząłem się rozglądać i w oczy rzuciła się olbrzymia strzała z podpisem „Izba Przyjęć”. W budynku na górnych piętrach istnieje co prawda niewielki szpital ale nigdy nie reklamowano Izby Przyjęć. Kierowany zwykłą ciekawością podążyłem tropem strzałek jak harcerz w grze w podchody.......w lewo, prawo, na wprost, labirynt bez wyjścia czy co? Zostałem nakryty i zaczepiony przez pana wzrostu raczej skromnego ale eleganckiego w garniturze i krawacie – w czym mogę panu pomóc ?. Standardowo odpowiadam, że jeszcze nie jest tak źle abym wymagał pomocy ale dziś głośno stwierdziłem, że rozglądam się jakie zmiany nastąpiły w nowym roku. Skrewiłem i wróciłem do pomieszczenia rejestracji w której nastąpiły dwa zdarzenia.

      Jakaś starsza pani podeszła do nas i wyraźnie zadowolona upewniała się, że przychodnia czynna. Załatwiła sobie wizytę na godziny popołudniowe. Godzinkę później następna pani podeszła do okienka i odbyła się krótka rozmowa. Proszę pani – mam wysokie ciśnienie i bardzo boli mnie głowa, potrzebuję natychmiastowej pomocy. Rejestratorka: proszę pójść na Izbę Przyjęć, tam pani pomogą !. Wiem jakie były kłopoty aby dostać się natychmiast do jakiegokolwiek lekarza a tu..........proszę pójść, tam pani pomogą.

      Pisałem wcześniej o eleganckim panu który mnie zaczepił a później kilkukrotnie przebiegał mi przed nosem. W końcu go zaczepiłem; proszę pana, jeżeli nastąpi jakieś niespodziewane, gwałtowne wydarzenie, nagła niedyspozycja to czy mogę w każdej chwili przyjść na Izbę Przyjęć i poprosić o pomoc. Nie nie może pan przyjść, pan powinien i to jak najszybciej przyjść !

      Po co ta cała notka ?

      A no o tym, że moja przychodnia jest przygotowana na przyjęcie większej ilości pacjentów i widać to po staraniach administracji ten przychodni.


      Jedna tylko informacja dla lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego.
Mam ich głęboko w najciemniejszym moim miejscu i pragnę im przypomnieć iż to za m.in. moje pieniądze zdobyli wykształcenie a dziś się na nas wypinają chociaż warunki zawierania umów znane były od lipca br.

       Krytykantom;
teraz:

- Premier Kopacz nie zabiera głosu i nie popiera swojego ministra.

Jeżeli premier zabrała by głos:

Premier musiała zabrać głos bo minister sobie nie daje rady!

- czyli jak mówią starzy górale, jakby się nie kręcić to i tak dupa z tyłu.