sobota, 28 grudnia 2013

Okiem emeryta (61)













Odcinek 61 - czyli, ... i po Świętach


    I tak oto, dzięki Bogu udało mi się przeżyć Święta bez zbytniego uszczerbku na zdrowiu.


    Co roku sytuacja się powtarza. Co roku też postanawiamy z żoną, że wyciągniemy wnioski ze wszystkich poprzednich Świąt. Koniec z rozpasaniem! Wszak nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu - to przecież grzech! W tym roku ograniczymy przedświąteczne zakupy do niezbędnego minimum!

    Jednak teraz na prawdę udało nam się tego dokonać. Razem z żoną, przygotowaliśmy połowę tego jedzonka co w roku ubiegłym. I co z tego? Dwie "drugie połowy" przyniosły synowe. A jedno danie pyszniejsze od drugiego!!!

    Perfidne mam synowe. One sobie podjadły trochę w Wigilię, posmakowały wszystkiego. Wszystko też pochwaliły i poszły sobie. A ja zostałem sam z olbrzymimi ilościami niedojedzonych potraw! Sam jak palec, gdyż żona jest cukrzykiem i na pomoc z jej strony w zjedzeniu tego wszystkiego nie miałem co liczyć.

    Ale przecież nie może się zmarnować! Wyrzucanie jedzenia to grzech większy od nieumiarkowania!! A każda z potraw, nie wiem jak przechowywana ma przecież swój termin "ważności"!

    Właściwie zastanawiam się, czy opublikować to co napisałem. Przecież w okresie strasznej biedy, głodu, gdy dla wielu ludzi pozostają tylko mirabelki i szczaw - takie opisywanie obżarstwa musi być postępkiem amoralnym. Nie wiem co począć.

    Wszak w żaden sposób nie mogę się zaliczyć do ludzi, którym żyje się dostatnio. Po pond czterdziestu latach nieprzerwanej pracy pobieram emeryturę, która co prawda jest wyższa od przeciętnej krajowej, ale której i tak daleko do przeciętnego wynagrodzenia. Z tego powodu też do ubogich zaliczyć się nie mogę. Jednak ilu jest w Polsce takich "średniaków"? Jak czytam niektóre komentarze, to wydaje mi się, że jest nas tylko dwóch - Piotr i ja. Wiem, że bogacze to tylko parę procent społeczeństwa - wychodzi mi na to, że ponad 90 % cierpi biedę. To skąd ten tłok w marketach i długachne kolejki przed kasami?

    Prawdopodobnie czegoś nie rozumiem. Ale wiem, że na wiernych czytelników mogę liczyć. Na pewno znajdzie się kilku komentatorów, którzy poświęca swój cenny czas, by wyprowadzić mnie z mojego "mylnego błędu".

    Do pozostałych mam pytanie - czy stajecie również przed takimi dylematami. Jeżeli nie - to jak to robicie, że na wigilijnym stole jest wszystko co potrzeba a jednocześnie niczego nie jest za dużo. I niczego potem aż do Nowego Roku nie musicie dojadać?

    Dzisiaj dowcipu nie będzie. Nie chcę nikogo urazić. Jednak pragnę wlać trochę optymizmu w serca tych, którzy już nie wierzą, że może być lepiej.



    Wychodząc
dzisiaj rano do sklepu po świeży chleb, zauważyłem na moim skalnym ogródku coś podejrzanego. Zrobiłem zdjęcie - i oto co tam znalazłem. Przypominam - 28 grudnia 2013 roku!!!



    A jeszcze tak nie dawno, bo w pierwszy dzień świąt, 31 marca 2013 roku wyglądało to tak:










Justyna nie wystartuje!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Znowu Tusk okazał swoją słabość.


    Tour de Ski został wymyślony przez Vegarda Ulvanga i Joerga Capola, działaczy FIS-u w saunie i to całkiem niedawno. Jego pierwsze zawody odbyły się w sezonie 2006/2007.


    Jednak bardzo szybko stał się znaczącą imprezą w narciarstwie klasycznym. Wymagał bowiem od zawodników wszechstronności. W pierwszej jego edycji obowiązywała zasada, że zwycięzcą może zostać tylko zawodnik, który ukończy wszystkie jego etapy. Tak więc np. niepodważalna pozycja "króla sprintu" nie była żadnym sukcesem. W innych dziedzinach trzeba było chociażby zaznaczyć swą obecność.

    Nawet gdy zasadę tą zniesiono i tak trzeba było ciułać punkty w każdej konkurencji. Nawet jeżeli nie była ona specjalnością zawodnika, trzeba walczyć, by straty do innych były jak najmniejsze.

    W poszczególnych edycjach Touru wygrywały kolejno:
(dlaczego piszę tylko o kobietach - zrozumiecie sami)

  • 2006/07: Virpi Kuitunen (FIN) - Kowalczyk zajęła 11. miejsce
  • 2007/08: Charlotte Kalla (SWE) - Kowalczyk zajęła 7. miejsce
  • 2008/09: Virpi Kuitunen (FIN) - Kowalczyk zajęła 4. miejsce
  • 2009/10: Justyna Kowalczyk (POL)
  • 2010/11: Justyna Kowalczyk (POL)
  • 2011/12: Justyna Kowalczyk (POL)
  • 2012/13: Justyna Kowalczyk (POL)


    W tym roku też już ostrzyliśmy sobie zęby na zwycięstwo Justyny. Na pewno nie bezpodstawnie. Gdyby ponownie wygrała, to nie tylko byłby rekord chyba niemożliwy do pobicia w ilości kolejnych zwycięstw, ale też znacznie przybliżyłoby to zdobycie Wielkiej Kryształowej Kuli w Pucharze Świata.

    I w tym momencie natura płata nam figla. Jak zwykle w sytuacjach "klęsk żywiołowych" Tusk nic nie może zrobić. Biernie przygląda sie jak Putin bez wysiłku przekonuje Norwegów, by tak zmienili plan startów, aby Polka - Kowalczyk, nie mogła w żaden sposób wygrać.

    I taka decyzja zapada. Teraz na siedem konkurencji aż pięć ma się odbywać techniką dowolną, czyli "łyżwą". Zamieniono długi na 10 km bieg klasykiem na sprint techniką dowolną. A wiadomo, że Justyna lepiej sie czuje na dystansach dłuższych i w technice klasycznej. Czyli - podwójne uderzenie. Nie wiem jakie konkurencje ostatecznie zostaną rozegrane. Organizatorzy też chyba 100% pewności, z powodu pogody nie mają.

    Przypomnę więc jakie konkurencje rozegrano w ubiegłym sezonie:

  •     3,1 km s. dowolnym - 1. Kikkan Randall .... 3. Justyna Kowalczyk
  • 9 km s. klasyczny - 1. Justyna Kowalczyk
  • 1,4 km sprint s. dowolnym - 1. Kikkan Randall .... 7. Justyna Kowalczyk
  • 15 km s. dowolnym - 1. Justyna Kowalczyk
  • 3,3 km s. klasycznym - 1. Justyna Kowalczyk
  • 10 km s. klasycznym - 1. Justyna Kowalczyk
  • 9 km s. dowolnym - 1. Therese Johaug .... 7. Justyna Kowalczyk


    Tak więc widać, że były to trzy "klasyki" oraz cztery dystanse długie. Na długich dystansach tylko raz Justyna oddała zwycięstwo - 9 km w stylu dowolnym. Jednak w tym samym stylu, ale już na 15 km była pierwsza. Nawet w sprincie rozgrywanym stylem klasycznym też była pierwsza. A więc jest to zawodniczka wszechstronna. Potrafi wygrywać długie dystanse, ale i w sprincie też może wygrać. Wygrywa w stylu klasycznym, ale i w dowolnym też.

    Tegoroczne zmiany, aczkolwiek z całą pewnością nie wymyślone i zaplanowane przez organizatorów, sprzeczne są z ideą tego turnieju. Tą ideą było właśnie nagradzanie wszechstronności. Trudno w decyzjach organizatorów nie podejrzewać jakiegoś drugiego dna. Decyzje te znacząco utrudniają zadanie Justynie i jednocześnie wyraźnie premiują zawodniczki z Norwegii.

    Ponadto pamiętajmy, że mamy sezon olimpijski. Cykl treningowy Justyny był tak ustawiony, że Tour de Ski potraktowany został jako etap do przygotowań do olimpiady (wiem, że olimpiada to okres czasu między igrzyskami, ale już teraz językoznawcy przestali sobie z tego powodu wyrywać włosy). I zmiana konkurencji nie tylko pozbawia Justynę sporej ilości szans na zwycięstwo, ale też burzy cały jej cykl przygotowawczy.

    Dlatego rozumiem i akceptuję jej decyzję, by wycofać się z tegorocznego touru.




piątek, 27 grudnia 2013

Wróżenie z fusów

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta


Skoro napisałem na blogu o moim wyborze do rankingu osób szkodliwych i pożytecznych dla kraju
to i mogę zabawić się w prognozy na rok 2014.

Dalej mam problem: Czy ocena ludzi i zdarzeń jest moja oceną rzeczywistości czy mojego stanu umysłu /czyli tzw. chcicy/ ?.

  
Polityka i partie polityczne.

Jestem przekonany, że im bliżej będzie wyborów, do jakiegokolwiek gremium to Platforma Obywatelska zacznie odzyskiwać pole. Ludziska są przekorni i dowcipni ale jak wykazała praktyka przy poważnych decyzjach się nie mylą – vide referendum w sprawie wstąpienia do UE. Dziś nie jeden dowcipniś się cieszy jak Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/.......ale mu dowalił !!. Przyjdzie jednak czas próby i odpowiedzi na poważne pytania z których jedno jest niestety nadal aktualne – czy chcesz aby Polską rządził facet który nie wie co to rodzina, który nie ma konta w banku, które nie umie robić zakupów a najbliższym mu stworzeniem jest kot ?.
Nie wiadomo ile jeszcze musi sobie nagrabić Donald Tusk aby w miarę normalni ludzi zagłosowali na kogoś innego. Jest oczywiście SLD – stabilne w nicości, PSL jak tirówka która daje temu kto zapłaci oraz Palikot który złapie się każdej bzdury aby utrzymać się na powierzchni. O planktonie szkoda pisać........
Moim zdaniem, nie czeka nas żadne zaskoczenie a jedynie łagodne odzyskiwanie terenu przez PO tym bardziej, że nie widać aby Prawi i Sprawiedliwi umieli odciąć się od ewidentnych idiotyzmów.


Służba Zdrowia.

Wbrew powszechnym opiniom rok 2014 winien być przełomowym i w znacznym stopniu powinien usprawnić działanie służby zdrowia. Swoje zdanie opieram na udanym wprowadzeniu dwóch, poważnych systemów informatycznych e-WUŚ i ZIP. Jeżeli założenia tych systemów będą skutecznie działały to spełni się podstawowy warunek byłej min. zdrowia Ewy Kopacz – najpierw uszczelnijmy system nim dołożymy do niego pieniądze !.
Najgorzej jest z usługami świadczonymi przez specjalistów. Mamy tendencję do przesady i do mikrofonu, kamery wygadujemy czasami wierutne bzdury, które to z lubością powielają dziennikarze sugerując że pojedyncze przypadki to codzienność służby zdrowia. Włączenie pediatrów i internistów w szeregi lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej może nieco skrócić kolejki jednak nadzieje pokładam w systemie informatycznym który będzie wyłapywał hipochondryków i pacjentów którzy na wszelki wypadek zapisują się do kilku tych samych specjalistów. Myślę, że ulegnie rozwiązaniu obowiązek meldowania się do lekarza celem wypisania recept, osób przewlekle, które do końca życia będą brały leki – zgubiła się gdzieś koncepcja specjalnej pielęgniarki która byłaby upoważniona do wypisywanie recept na niektóre leki.


Finanse publiczne, dług publiczny.

Podejrzewam, że stan finansów publicznych i wysokość długu publicznego nie zmieni się w znaczącym stopniu. Winnym za ten stan rzeczy jest .......Unia Europejska z której znacznej pomocy finansowej możemy w dalszym ciągu korzystać. Trzeba pamiętać że do otrzymywanych środków jest konieczny wkład własny w granicach 30-50 % co muszą wyłożyć władze państwowe lub samorządowe. Władze samorządowe już się wycwaniły /i dobrze/ i czerpią z Unii ile tylko mogą a nawet więcej - i to „więcej” znakomicie podwyższa nam dług publiczny, a jak przesadzą to próbują się /często skutecznie/ przyssać do państwowego cycka pod hasłem: zamykamy szkołę, przedszkole bo nie mamy pieniędzy. Przykład – pewna niewielka gmina znalazła środki aby wybudować pływalnie – koszt, niecałe 6 mln. zł. Złożyli wniosek do Unii i się udało......zaczęli kombinować, mieliśmy wydać 6mln., dostaniemy 4mln. No to dołóżmy z naszych pieniędzy i rozbudujmy SPA, jakieś zabiegi wodne itp. Niestety nie udało się bo wkroczył wojewoda z głupim pytaniem – po co i dla kogo.
Z drugiej strony, ten kto ma oczy - widzi jak nam Polska pięknieje. Rabka Zdrój – rewitalizacja parku zdrojowego z udziałem funduszów z Unii Europejskiej, byliśmy oglądaliśmy i podziwialiśmy. W czasie jazdy widzi się ile się buduje i remontuje, małe, kiedyś zapyziałe miasteczka zamieniają się w perełki architektury.
Dzieje się to wszystko naszym, czyli obywateli kosztem i może dobrze że nikt nie daje nam tych pieniędzy przejeść bo wtedy dogonienie ostatnich państw Starej Unii nie było by możliwe.
Zacytuję klasyka ojca, który ojcem nie jest – Alleluja i do przodu !!.



Bezrobocie.

Uważam że nie nastąpi żaden zasadniczy przełom i bezrobocie będzie się utrzymywało w granicach 13%. Niestety Polska musi przestrzegać standardów europejskich i np. nie może w przetargach zastrzec że wykonawcą jakiegoś zadania ma być firma Polska z polskimi pracownikami. Nowe firmy wkraczające na polski rynek często przywożą swoją załogę a wysoko wyspecjalizowane firmy zatrudniają minimalna ilość osób opierając produkcje na automatach.
Nadzieja w autostradach - bo właśnie przy szlakach komunikacyjnych powstaje infrastruktura i warunki dla biznesu.
Być może na obniżenie bezrobocia może wpłynąć likwidacja pewnej ilości wyższych uczelni które produkują bezrobotnych. Kilka lat temu chwaliliśmy się, że Polska jest krajem ludzi uczących się, tylko nikt nie zadał sobie pytania – po co ?. Dziś niejeden mgr. filologi polskiej sprzedaje warzywa lub jest pomocnikiem betoniarza. Nie dziwię się, że rozeźleni abiturienci wyjeżdżają z kraju i tam stają na .......zmywaku !?. Jak na razie wszystkie programy działające przeciw bezrobociu nabiły kabzy organizatorom i wykładowcom, a nie zainteresowanym - czyli bezrobotnym.


Ukraina.

Chociaż nie jest to temat krajowy jednak nie można obok pobicia dziennikarki przejść obojętnie.
Tatiana Czornowił została pobita nie przez „nieznanych sprawców” ale przez pokazanych na nagraniu sprawców. Oczywiście, w internecie już wiadomo kto zlecił pobicie.
Mam trochę przewrotna teorię na ten temat. Sprawa stowarzyszenia Ukrainy z UE schodzi z pierwszych stron gazet. Majdan umiera bo ile można tam na mrozie przebywać. Są próby tworzenia jakiegoś ugrupowania politycznego pod wodza boksera Kliczki. Słowem ognisko gaśnie i znikąd pomocy ani paliwa - i oto znów Majdan odżył, znów jest na ustach świata, znów można atakować Janukowycza itd.
Wątpliwość: gdyby to zrobiła ekipa Janukowycza to znając załatwianie tych spraw przez ich starszego brata z Moskwy, Tatiana Czornowił ani by nie wiedziała kto, ani za co, nie mówiąc że cokolwiek by nagrała – to byli amatorzy.
Napad na dziennikarkę potwierdza moje zdanie wyrażone w poprzednich notkach. Ukraina nie nadaje się nawet do stowarzyszenia z Unia Europejską.


Sam jestem ciekawy na ile moje prognozy się potwierdzą ?.





wtorek, 24 grudnia 2013

Masakra u Prezydenta


refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta


Jak co roku, zgodnie z zasadą „każdy śpiewać może...” w okresie Świąt Bożego Narodzenia wszyscy chałturnicy zabierają się za śpiewanie kolęd.
W okresie Świąt Bożego Narodzenia jak zwykle ratuje polskie kolędy Golec Orkiestra w transmisji z Klasztoru Jasnogórskiego. Po zakończeniu przełączyłem na pałac prezydencki w którym także odbywało się śpiewanie kolęd. Pan Prezydent grzecznie klaskał, dzieci się nudziły a mnie się zbierało na wymioty. Czy nie czas oby opatentować kolędy że takie indywidua jak Kukulska, Jopek nie mogły pięknych polskich kolęd udziwniać. Edyta Bartosiewicz, głos jak na cioci imieninach. Co miały wspólnego jęki pani Dudziak jak przy wbijaniu na pal ?. Szybko przełączyłem na TVP Rozrywka na którym Maciej Miecznikowski prowadził ciekawy program z kolędami, bez udziwnień i kretyńskich interpretacji. Każdy z wykonawców opowiadał także o swoim domu rodzinnym i przeżywaniu w nich Świąt a hitem był chór z Wilna.
Panie Maćku - uchylam kapelusza.
Wstyd powtarza się co roku a porządnych wykonań kolęd trzeba szukać w niszowych programach TV.
Gdzie te czasy kiedy kolędy śpiewało Mazowsze, Śląsk, Poznańskie Słowiki ?.

ps. Wiecie jak się wkurzyłem że zdecydowałem się napisać tych kilka zdań w tak uroczysty wieczór.





poniedziałek, 23 grudnia 2013

Mój ranking


refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta








Motto;
Czy ocena ludzi i zdarzeń jest oceną rzeczywistości czy mojego stanu umysłu ?

Ranking negatywny:
/Z oczywistych względów pominąłem przypadki psychiatryczne, które nie mogą być brane pod uwagę/

Senator Zbigniew Romaszewski
Wystawił Polsce rachunek za swoje pobyty w więzieniu, Polsce o którą walczył. Upadł mit człowieka ideowego a okazał się człowiek który dla pieniędzy może zrobić wszystko. Na większy zarobek może liczyć jak „Staruch” dojdzie do władzy.


Prof. Krystyna Pawłowicz
Chamstwo nie przystoi nikomu, szczególnie kobiecie a w szczególności kobiecie z tytułem profesora. Pani Pawłowicz jest dowodem na istnienie Boga, który nie pozwolił jej się rozmnożyć.










Jarosław Gowin.
Przykład skrajnej nielojalności. Gdyby był moim znajomym to nazwałbym go po prostu świnią.
Na szczęście w takich kręgach się nie obracam a jeżeli mam komuś coś do zawdzięczenia a mnie zawiedzie to zrywam z nim kontakt i tyle. Jako przykład lojalności poleciłbym p. Gowinowi przykład Mieczysława Wachowskiego.








Radosław Sikorski.
Człowiek cierpiący na rozdwojenie, roztrojenie jaźni. Walczy o stowarzyszenie Ukrainy z Unią a nie potrafi załatwić nic dla Polaków na Litwie. Nie potrafi wymusić na Ukrainie rozmów na tematy bolesne dla obu narodów. Nie widzi, że sprawy Ukrainy rozwiązuje się na Kremlu a nie w Kijowie.
Obama w sprawie wiz dalej nas olewa.







Donald Tusk
Niezrozumiała polityka personalna. Po co był Gowin ministrem sprawiedliwości, trzeba było z miejsca wywalić na zbity pysk. Po co sekować Schetynę, widać że jest to człowiek mocny i mógłby być naturalnym następca premiera. Czy Donald Tusk powtarza za Jarosławem Kaczyńskim /zawsze dziewica/ aby się otaczać miernotami lub ludźmi całkowicie zależnymi od siebie ?.
W rządzie jedna baba z jajami nie wystarczy !. 
 



Poza wszelkimi kategoriami:

joachim brudziński
Pięknie” odpowiedział na Twitterze radnym miejskim którzy sprzeciwili się nadaniu mostowi im. Lecha Kaczyńskiego /.../ jebał Was pies”, tłumacząc że był to wyjątek z wypowiedzi znanego demokraty marszałka Piłsudskiego.

Odpowiem posłowi brudzińskiemu i jego wyborcom Tuwimem:



 Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet pies cię jebał,
bo to mezalians byłby dla psa.”


Ranking pozytywny:

Donald Tusk, Cezary Grabarczyk, Sławomir Nowak
Nareszcie zaczynają się składać odcinki autostrad. Może późno, może drogo ale trzeba sobie uświadomić że jak kiedyś kolej na dzikim zachodzie tak autostrady dziś są impulsem do nowych inwestycji.
Do Katowic w miejsce mojego domu rodzinnego jeździłem ok. 1h i 50min. Dziś autostradą /10 km dalej/ 1h i 15min.
Na lotnisko we Wrocławiu-Strachowicach jechało się prawie 2 h. a dziś autostradami 1h i 10min.
 

Bogdan Zdrojewski
Udało mu się przekonać i premiera i min. finansów do zwiększenia nakładów na szeroko pojęta kulturę.








Bartosz Arłukowicz.
Mam lat prawie 70 i doskonale pamiętam służbę zdrowia sprzed np. pół wieku. Kiedyś powodem do dumy było powiedzenie – moja Babcia zmarła mając ileś tam lat i nie była ani razu u lekarza.
Dziś ten stan określilibyśmy jako nieodpowiedzialność bo np. i ja i moja zona chodzimy na badania regularnie, ja ze swoimi męskimi sprawami a zona ze swoimi damskimi sprawami. Razem regularnie chodzimy na badania w kierunku osteoporozy. Raz do roku wykonujemy kompleksowe badania krwi a co kilka lat jeździmy do sanatorium. Kosztujemy więc sporo fundusz zdrowia.
Coraz więcej ludzi zaczyna dzwonić i pisać do różnych redakcji, że z tymi kilkuletnimi kolejkami do specjalistów to nie zawsze prawda. Przed kilkoma dniami w „Szkle kontaktowym” pan Miecugow rzucił zdanie, że pewna pani czeka do okulisty 3 lata !!. Z pewnością ten dziennikarzyna miał na myśli czas oczekiwania na operacje zaćmy bo faktycznie takie terminy były /dziś w Opolu czas oczekiwania 20 m-cy a w Krapkowicach 18 m-cy/. Jednak 3-letni czas oczekiwania poszedł w eter.
Myślę, że sytuacja ulegnie poprawie z dniem 1 stycznia kiedy na prawach lekarza rodzinnego będzie także pediatra i internista.



Poza wszelkimi kategoriami:


Łukasz Kruczek
Pamiętamy czasy walki na skoczniach naszych orłów: Tajner, Skupień, Kruczek, Nielot-Mateja, bracia Rutkowscy i inni oraz jedyny Adam Małysz z trenerem Tajnerem a później z Hanu Lepisto
Włodzimierz Szaranowicz o Kruczku – skoczku w 2008 r pisał tak:
Łukasz Kruczek.. Leci... Jak zwykle... poniżej 100 metrów.
Wojciech Fortuna marzec 2011
Jeśli Kruczek dalej będzie prowadził kadrę, to za trzy lata na igrzyskach olimpijskich w Soczi Biało-Czerwoni będą tłem. Dlatego Kruczek powinien zostać zwolniony. (...) Kiedy Kruczek obejmował kadrę, byłem wiceszefem Komisji Skoków i też go popierałem. Wspierałem go, ale skończył się okres ochronny.
Zobaczyc dziś minę Wojciecha Fortuny - bezcenne





sobota, 21 grudnia 2013

Okiem emeryta (60)









Odcinek 60 - czyli o narzekaczach


    Często moje "jeżenie się" i dosyć agresywne komentarze odbierane są jako zaślepienie i bezgraniczna "miłość" do PO. Nic bardziej mylnego. Po prostu jestem uczulony na malkontentów - i to tylko tyle.


    Znam wielu ludzi od których od dziesięcioleci nie usłyszałem pozytywnej lub choćby neutralnej oceny przynajmniej fragmentu działalności rządowej. Oni zawsze, od urodzenia mieli wszystkim wszystko za złe. Ba niektórzy nawet wyznawali filozofię, według której świat istnieje tyko po to - by im osobiście robić na złość, czy pod górkę. Byli święcie przekonani, że gdyby w jakimś momencie życia, spotkało ich coś dobrego - istnienie świata straciłoby sens i nastąpił by jego koniec. Więc w trosce o własne życie, jak i życie wszystkich ludzi - jak jacyś mesjasze - narzekali nawet gdy wygrali 100.000 zł w totka.
    - Tak, a inni to wygrywali miliony, a ja tylko głupie sto tysięcy!!

    No tak, ale ci przynajmniej w tego totka zagrali. Zdecydowana większość nawet nie próbowała wysłać kuponu.

    I tak właśnie widzę większość "krytyków" politycznych. Niestety - również na tym blogu. A jestem ciekaw, co każdy z nich osobiście zrobił, by zmienić wkurzającą go rzeczywistość? Oczywiście poza oddaniem głosy w wyborach na przeciwników dotychczas rządzących.

    W komentarzach, gdy próbuję ten temat poruszyć, często słyszę - a co my maluczcy możemy zrobić? Jesteśmy tylko "mięsem armatnim"!

    Otóż możemy i to całkiem niemało. Oczywiście w skali pojedynczego osobnika - to może naprawdę wyglądać jak kropla. Ale jeżeli będzie nas dużo, jeżeli każdy kilka takich kropli utoczy - wyjdzie z tego spora rzeczka, która w "sprzyjających" warunkach może" urządzić niezłą powódź!

    Mój kolega, przyjaciel i wspólnik - Piotr ma na swoim koncie kilka listów do najwyższych organów państwa. Kto jeszcze może się pochwalić czymś podobnym? Tylko nie mówcie, że pisał i nic! Jeżeli tak, to tylko dlatego, że pisał sam. Nikt nie poszedł jego śladem. Adresat zamiast worka listów, dostał jeden, który może nawet przypadkiem wpadł do kosza i nikt go nie zauważył. A z tego worka, gdyby nawet dziesięć się gdzieś zapodziało - niemożliwe jest by pozostałych nikt nie zauważył.

    No tak, ale nie każdy lubi pisać. Tylko jak to jest, aby wylać swoje niezadowolenie z jakiejś partii, gotowy jest napisać dziesiątki komentarzy na wielu blogach. A przecież przy tej samej klawiaturze, mniejszym nakładem pracy mógłby napisać do konkretnego urzędu pisemko wskazujące na jakieś idiotyzmy, utrudniające nam życie.

    Teraz zadam pytanie - ilu z Was przynajmniej raz aktywnie odwiedziło tą, lub podobną stronę?



    Dla zaciekawionych podaję adres: Mam Zdanie

    Właściwie to pytanie powinienem zadać "tłumom" zawodowych uczestników wszelakich protestów. Od związkowych, poprzez partyjne do "społecznych". Z tego bowiem zacnego grona padają zarzuty o ignorancji rządu i braku konsultacji. Tylko nie chcę słyszeć, że zebrano przecież milion podpisów - a referendum i tak się nie odbyło. Otóż ten milion nie został zignorowany. Zgodnie z obowiązującym prawem bardzo szybko od momentu zebrania podpisów - odbyła się debata poselska. I to Sejm Rzeczypospolitej postanowił, że nie będzie referendum. Pewnie też teraz padnie zarzut, że w sejmie partia rządząca ma większość - i może robić co chce! No tak, na tym polega demokracja. Jeżeli ktoś ma inne zdanie, niech przedstawi wniosek o zmianę konstytucji, by rządy powierzać tej partii, która przegrała w wyborach. Tylko tu jest problem. Czy to ma być druga, trzecia czy ostatnia w rankingu? Myślę, że ten problem rozwiązałby aneks do Konstytucji mówiący - pod warunkiem, że będzie to PiS.

    No tak - wena (a może to nerwy) poniosła mnie tak, że poprzedni akapit zakończyłem już pointą, która miała się znaleźć jakieś dwa, trzy akapity niżej. Tym samym postawiłem już kropkę pod tym felietonem.






    Teraz trochę świątecznie:

    Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej corocznej podroży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...

Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć...
Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja.
Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały Bóg jeden wie dokąd.
Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej ... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła.
Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, ze elfy wypiły cały alkohol i nic nie było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni.
Poszedł wiec po szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona... I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi...
Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał: -Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień? Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie mam ją wstawić?

I stąd właśnie wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki...





piątek, 20 grudnia 2013

Uprzejmie donoszę 57

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



                       Uprzejmie donoszę, że w sprawie protokółu likwidacji WSI ktoś sobie robi z nas jaja. Moim celem nie jest wskazywanie winnych tylko na podstawie własnych doświadczeń wykazać absurdalność sytuacji. Tak się złożyło, że w czasach słusznie minionych pracowałem prawie 10 lat w tajnej kancelarii sztabu dywizji.
Nie sądzę aby zasady prowadzenia dokumentów tajnych uległy zasadniczym zmianom a raczej mogły ulec obostrzeniu ze względu na nowe nośniki danych, komputeryzację itd.
Protokół z likwidacji WSI musiał nosić najwyższy gryf tajności tzn. „Tajne specjalnego znaczenia”. Taki dokument jest sporządzany w niewielu egz. najczęściej w jednym w którym każda strona jest podpisana przez sporządzającego, strona jest onumerowana i potwierdzona pieczęcią a jako integralny załącznik stanowiła strona na której wpisywał się upoważniony do zapoznania się z takim dokumentem. Na szczeblu sztabu dywizji dostęp do takiego dokumentu miało kilkanaście osób ale tylko do 4-5 mógł on trafić na biurko. Osoby upoważnione przychodziły do kancelarii tajnej i tam zapoznawały się dokumentem z którego nie wolno było robić żadnych notatek. D-ca dywizji, Szef sztabu, szef wydz. operacyjnego i chyba jeszcze ktoś mogły zażyczyć sobie przyniesienia do siebie do gabinetu dokumentu tajnego spec. znaczenia. Z tym dokumentem maszerował kierownik kancelarii tajnej i w czasie zapoznawania się był obecny cały czas w pokoju i po odnotowaniu o zapoznaniu się z dokumentem wracał z nim do kancelarii tajnej i chował w miejsce do tego przeznaczone. Ja, oczywiście nie miałem takiego upoważnienia ale zetknąłem się dwa razy z takim dokumentem. Przez przypadek jako kancelista tajnej kancelarii otworzyłem kopertę z jakimś pismem o gryfie „tajne spec. znaczenia”. Draka była spora, utworzono komisję która w porozumieniu z nadawcą zmieniła gryf tajności na „tajne” a ja dostałe spory opr. Drugim razem dokumentu potrzebował szef sztabu przed wyjazdem na poligon a kierownik kancelarii był w szpitalu. Wyjątkowo komisyjnie rozplombowane klucze i po cichutku przydzielono mi wartownika, który mnie pilnował abym nie zajrzał do środka i ja udałem się do szefa sztabu z takim pismem. Po powrocie kierownika kancelariini uzupełniono podpisy aby wszystko odbyło się lege artis.
Ta przydługawą pisaną chciałem unaocznić, że w sprawie raportu Macierewicza coś zupełnie nie gra.
Prezydent winien wystąpić o pozbawienie posła Macierewicza immunitetu poselskiego celem przesłuchania go przez szefa BBN i prokuraturę wojskową



Uprzejmie donoszę, że w ostatnich czasach wzrosła ilość polityków i innych ludzi wydawać by się mogło inteligentnych nie rozumiejących prostych zdań wypowiadanych w ich i naszym języku ojczystym.
Oto przykłady:
Poseł Adam Hofman cieszy się, że został oczyszczony z zarzutów a to jest ........ trzecia góralska prawda. Prokuratura stwierdziła że czyn podpada pod wykroczenie i się przedawnił.
Poseł Hofman nie został uniewinniony tylko zarzut się przedawnił.

Pan prezydent Sopotu Karnowski chodzi w glorii chwały gdyż został przez sąd uniewinniony a to jest Trzecia góralska prawda.
Sąd nie stwierdził uniewinnienia tylko stwierdził że no podstawie kopii i braku oryginalnego urządzenia nagrywającego nie może wydać wyroku i umorzył sprawę.

Sąd uniewinnił senatora Piesiewicza od zarzutu posiadania i zażywania narkotyków i na tej podstawie Pan Senator rozważa powrót do polityki. Sąd stwierdził iż nie można stwierdzić co wciągał rurką do nosa pan senator, może to był cukier-puder.
Jeżeli w Sejmie postanowiono by otworzyć dom publiczny to jego kandydatura na dyrektora może być odpowiednia, przebiera się w damskie ciuszki i ma kontakty i predyspozycje na puff-mamę.



Uprzejmie donoszę, że pan Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ ma nowego kumpla na Ukrainie.
Szef faszystowskiej partii „Swoboda” Oleh Tiahnybok serdecznie dziękował JK za przybycie na Majdan. Panprezes nie raczył zauważać flag faszystowskich i dobrze że nie raczył pojechać razem z Olehem pod pomnik Stepana Bandery w 102 rocznice jego urodzin. Nie słyszałem również aby od wystąpień innych watażków odcięli się Prawi Sprawiedliwi.
Każdy ma kumpli takich na jakich zasługuje.



                          Uprzejmie donoszę, że jeżeli jakiś minister nie biega po mediach tzn., że się gdzieś schował i coś knuje a jeżeli biega po mediach to nic nie robi bo ......biega po mediach.
Wywołany do tablicy został min Arłukowicz z okazji dania kopniaka prezesce NFZ.
Wyobraźmy sobie że sprzedawczyni w sklepie kabluje swojego kierownika do Inspekcji Handlowej. Załóżmy, że nauczycielka nie zgadza się z dyrektorem szkoły i leci na skargę do kuratorium. Załóżmy że Prezes NFZ żąda miliarda zł. Od swojego przełożonego wnosząc pozew przeciw niemu do sądu.
W każdym z przypadków kopniak jest uzasadniony – czy już nikt nie pamięta że na znak protestu można podać się do dymisji ?.
Pod rozwagę wnoszę: zakończenie 2013 roku jest pierwszym od wielu lat bez draki o niepodpisane kontrakty, zapowiedzi zamknięcia placówek służby zdrowia, zapowiedzi strajków lekarzy, pielęgniarek itp. Czy wobec tego min. Arłukowicz jest aż tak zły ?.



Przykład inteligencji.
Plakat znajduje się m.in. na stronie NSZZ Solidarność Jelenia Góra - soljg.eu



środa, 18 grudnia 2013

Odkrycia 2013

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta


Odkrycie nr 1.
Kneź ze swoją Ciemnicą oraz Watrowisko !!.
Każdy z nas ma wiele „p”. Jedne przychodzą inne odchodzą a mnie zostało amatorsko „p”okucharzyć. Nie sądziłem, że dołożenie na blogu zakładki „kuchnia” dość radykalnie zmieni nasze życie nawet w sferze towarzyskiej a mi pozwoli smaczniej pokucharzyć podciągając swoje umiejętności. W tej mierze moim guru jest Kneź, kucharz z miłości, kucharz z powołania i kucharz przewodnik. Dzięki niemu z czystego amatora jestem podkształconym amatorem który zadziwia innych swoich członków rodziny. Wiele nauczyłem się na samym Watrowisku na które kneź poprzywoził różne wyroby a i na miejscu wykonano np. kiełbaski „Zośki” i inne smakołyki. Zna odpowiedzi na większość moich pytań dzięki czemu kiełbasy są smaczne i nie wyglądają szaro-buro. Moją wadą jest mieszkanie w bloku i brak możliwości wędzenia. Próbowałem w woku. Żona się uwędziła i ja też. Mieszkanie śmierdziało tydzień a po kiełbasce nie było czuć nawet próby wędzenia. Kneź natomiast ma 2 wady: śpiewa a nie powinien !!! i jest złośliwcem np. podał mi przepis na zrobienie szynki jak już ją zrobiłem po swojemu.
Wiele jego wyrobów z Watrowiska pamiętam i odnotowałem w pamięci – przymierzam się do nich kolejno a na pierwszym miejscu jest golonka.

Odkrycie nr 2.
Kurak i Gordon Ramsey.
Z przyjemnością oglądam niektóre programy kulinarne w tym z udziałem Gordona Ramseya wiedząc, że są w całości reżyserowane.
Sam Ramsey jednak od czasu do czasu sam gotuje i daje wskazówki amatorom. Trafiłem w dania z kury. Samo danie opisałem w zakładce w kuchni ale jego uwagi spowodowały że kupujemy wyłącznie całe kury które są tańsze /i mamy z 1 kury co najmniej 2 obiady/ a z fileta z piersi kurzej ze skóra można zrobic o wiele smaczniejsze danie.
Uczę się trybowania udek choć to trudniejsza sztuka. Po wykrojeniu piersi i udek pozostałe solidna „modelka” na zupę. Problem polega jednak na znalezieniu odpowiedniego ptaszyska bo te ze sklepów wielkopowierzchniowych są zazwyczaj anorektyczkami w kolorze szaro-sinym.
Z jego inspiracji /i nie tylko/ wymyśliłem nowe danie, które postaram się zaprezentować po Nowym Roku.

Odkrycie nr 3.
Już wiem że do gotowania należy podchodzić z pokorą bo bylejakość przynosi złe skutki których doświadczyłem na zwykłej, prostej kapuście kiszonej. Ze 4 razy kapusta kiszona się udała i zaniedbałem podstawowe zasady np. nie wyparzyłem glinianego garnka itp. i następne dwie kapusty kiszone zamiast się ukisić zgniły. Wiem że soli nie może być za mało ,bo jest doskonałym konserwantem /to wiem od Knezią/ i teraz dokładnie odmierzam ilość wszystkich składników do kapusty. Chciałem namówić wszystkich do domowego kiszenia bo czy surówka, zasmażana czy bigos mają smak o wiele lepszy od kapusty z nawet dobrego sklepu. Mała szatkownica to u „ruskich” koszt 25 zł. Przestałem się także przejmować jak kapusta przestaje się po 5 dniach kisić tzn. nie wydzielają się żadne gazy a suróweczka dobra w smaku bo wg Knezia kapusta aktywnie się kisi do wyczerpania zawartej w niej cukrów.

Odkrycie nr 4.
Klarkowy Pavulon to wino prod. francuskiej półwytrawne, białe w stosunkowo niskiej cenie, dobrym smaku i w butelce o zwiększonej pojemności.
Nie - nie, nie macie nic z oczami, na zdjęciu faktycznie są 2 butelki tego wina bo żyjemy z żoną nadzieją, że przynajmniej jedna dotrwa do wigilii.




Odkrycie nr 5.
Przepis na kurczaka w winie... koniaku i wódce!
Kurczaka bardzo starannie umytego układamy na dnie naczynia najlepiej szklanego. Dodajemy goździki, cynamon, skrapiamy cytryną. Tak przygotowanego kurczaka zalać szklanką wina białego, szklanką wina czerwonego, dodając 100 ml ginu, 100 ml koniaku, 200 ml smirnoffa i 50 ml białego rumu i koniecznie 150 ml tequili. Potrawy nie musimy nawet poddawać obróbce cieplnej. Kurczaka wyrzucamy bo jest zbędny
Natomiast... Sos! Sos jest...paluszki lizać!
Ps. Kurczak musi być martwy bo inaczej bydle sos wychleje
Podał: Krzysztof z Gdańska
ps.
Osobiście jako Piotr Opolski podpisuję się oboma ręcoma pod przepisem to jednak dla mnie jest ten sos trochę przeciężkawy – już nie to zdrowie choć w sercu....................

Z ciekawością oczekuję nadchodzącego 2014 roku i następnych kulinarnych odkryć !.














poniedziałek, 16 grudnia 2013

Schetyna-wyprowadzić !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta






Przyznaję, że w sferze polityczno-społecznej odczuwam coraz większe rozchwianie emocjonalne gdyż to co było pewne, później tylko prawdopodobne finalnie okazuje się fikcją.
Nie minęło wiele czasu od kiedy byłem obrońcą wartości kościoła powszechnego, wiary czy Boga.
Sam kościół hierarchiczny nie dawał mi argumentów do ręki a jeżeli dawał to swoim przeciwnikom.
Nie minęło wiele czasu od kiedy byłem obrońcą Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska, polityki tej partii i rządu RP. Tak jak i w pierwszym przypadku tak i w przypadku Platformy Obywatelskiej więcej argumentów do ręki dostają przeciwnicy premiera niż ja, jego obrońca.
Jestem zdegustowany ostatnim przedstawieniem pt. Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej na której Donald Tusk wybrał sobie zastępców tworząc własny, autorski Zarząd PO.
Demokracja w partii to jedno a przywódca musi być jeden – taką konkluzję wygłosił Donald Tusk.
Jeśli mnie pamięć nie myli to kiedyś Platforma Obywatelska miała trzech tenorów i to właśnie była tej partii „obywatelskość”. Dziś PO niczym nie różni się od innych partii wodzowskich i jest zarządzana w sposób autorytarny i zupełnie podobny do Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ i jego Prawa i Sprawiedliwości. 
Dziś Platforma także jest w całości Donalda Tuska.
Do niedawna miałem złudzenia że tzw „schetynowcy” to wymysł mediów, spółdzielnia Grabarczyka czy ludzie Protasiewicza to temat do kuluarowych ploteczek. 

 zdjęcie z fakt.pl



Nie miałem racji.
Temat byłby jeszcze dla mnie do przełknięcia ale kilka spraw było dla mnie zaskoczeniem.
Donald Tusk jak widać woli otaczać się ludźmi bezwzględnie posłusznymi a co za tym idzie miałkimi i bezkrytycznymi. Uważam to za zasadniczy błąd – generał powinien otaczać się pułkownikami i majorami a nie sierżantami.
Drugie zaskoczenie to bezwzględne włazidupstwo prof. Stefana Niesiołowskiego. Podejrzewam, że właśnie w taki sposób postępuje się w Korei płn.
Ostatnie zaskoczenie to Grzegorz Schetyna. Ja uznaję zasadę jak mnie gdzieś nie chcą to się nie pcham. Na pana Grzesia żal było patrzeć i słuchać jak błagał o wybranie go do zarządu krajowego PO – z mocnego człowieka niewiele się ostało
Podsumowanie.
Jeszcze przed ostatnimi wyborami namawiałem, konstruowałem, zamieszczałem na blogu zachęty do głosowania na PO. Dziś tez zagłosowałbym ale nie za Platformą a tylko za jedyną siłą możliwą do przełknięcia.